Kulinaria

Weekend rozpusty kulinarnej

Uważam, że człowiek powinien od czasu do czasu porozpieszczać samego siebie i po prostu być dla siebie dobrym. Jest to rodzaj prezentu, który sobie sprawiamy po wypełnieniu codziennych obowiązków. Dlatego czasami urządzamy weekendy kulinarnej rozpusty. Ostatni weekend na przykład był pod znakiem ryb.

Ryby wędzone

Wędzone ryby są wymagającą potrawą. Trzeba je przetrzymać w solance przynajmniej przez całą noc. Przed włożeniem do wędzarki należy ryby wysuszyć, a potem cały czas czuwać, by temperatura była odpowiednia. Jednak nagroda za te starania jest wspaniała. Nie ma wiele lepszych przysmaków niż wędzony pstrąg. Mięso jest tak delikatne, że rozpływa się w ustach. Łatwo oddziela się od skóry, a ości jest mało. Ze wszystkich ryb jakie wędziliśmy, pstrąg jest najlepszy, jest prawdziwym królem ryb. W tym tygodniu próbowaliśmy też lina i leszcza. Trzeba im dać więcej czasu niż pstrągom. Lin ma grubszą skórę i mięso bardziej zwarte, a leszcz jest po prostu większy. Oba dobrze się udały, ale nie są jednak tak pyszne jak pstrągi.

Zupa grzybowa

Tak się złożyło, że sama natura pomogła nam w celebrowaniu kulinarnej rozpusty, bo okazało się w piątek, że w ogrodzie pojawiły się maślaki. Już niemalże straciłam nadzieję, że wyjdą w tym roku, bo było piekielnie sucho, jednak nie zawiodły. Było ich akurat tyle, żeby zrobić wspaniałą grzybową. Grzybowa jest dla mnie królową polskich zup. Aromat, który nosi się znad garnka podczas gotowania jest cudowny. Jakby cała kuchnia wypełniała się lasem. Uwielbiam smak grzybowej zabielanej gęstą śmietaną i doprawionej natką pietruszki, ale to zapach jest w niej najwspanialszy. To potrawa, która dostarcza przyjemności nie tylko zmysłowi smaku, ale też powonienia. Jest kwintesencją jesieni.

Ciasto ze śliwkami

Moja mama przyniosła na deser do sobotniego obiadu ciasto ze śliwkami. Nie wiem skąd ona je bierze, wiem, że jest kupione, nie robione, mimo to smakuje przednio. Zawiera idealny balans pomiędzy słodkim ciastem a kwaskowatą masą śliwkową. W dodatku ciasto jest lekkie, lecz jednocześnie odpowiednio wilgotne. Słodki nie jest moim dominującym smakiem, ale w tym przypadku potrafię zjeść pięć kawałków ciasta za jednym zamachem. Jest stworzone, by zostać pokusą każdego łasucha. 

Potrawka z suma

Do tej potrawki można użyć dowolnej ryby, najlepiej jednak żeby była filetowana. W naszym przypadku ości zakłóciły przyjemność jaką daje ta potrawa. Następnym razem będziemy mądrzejsi. Danie ma mój ulubiony pomidorowo – pietruszkowo – czosnkowy smak. W takim sosie po prostu dusi się rybę jakieś dziesięć minut i gotowe. Można jeść z pieczywem, ryżem czy nawet makaronem – jak kto woli. Uwielbiam śródziemnomorskie połączenie pomidorów z oliwą i bazylią, ale muszę przyznać, że jeszcze bardziej lubię mariaż pomidorów i pietruszki z czosnkiem. Dla mnie mistrzostwo świata.

Biszkopt z wiśniami w spirytusie

W końcu doczekałam się momentu, w którym nalewkę z wiśni można było ostatecznie zlać do butelek. Wiśni, które były podstawą nalewki nie wyrzucam, tylko zjadam je uważając, żeby nie przesadzić, bo są naprawdę mocne oraz piekę biszkopt. Biszkopt to strasznie łatwe ciasto, które zawsze się udaje. Wystarczy ubić pianę z białek z sześciu jajek, dodać szklankę cukru, półtora szklanki mąki, żółtka i łyżeczkę proszku do pieczenia żeby powstało puszyste ciasto. Najważniejsze jednak w biszkopcie są dodatki. Można robić biszkopt z prawie każdymi owocami sezonowymi. Wiśnie wyjęte ze spirytusu dały biszkoptowi ciekawy, alkoholowy posmak. Bardzo fajne jest takie ciasto podane z bitą śmietaną lub filiżanką ciemnej czekolady.

Większość weekendu była ciepła i słoneczna więc przygotowane potrawy spożywaliśmy głównie na dworze ciesząc się łaskawym w tym roku wrześniem. Nie wiem dlaczego, ale jedzenie na świeżym powietrzu wyłania dodatkowe walory smakowe, przynajmniej w moim przypadku. Wszystko lepiej pachnie i smakuje. To był zresztą bardzo dobry weekend. Znakomita pogoda, wyśmienite jedzenie i towarzystwo miłych mi ludzi – czego chcieć więcej?

Foto: brownpau