Recenzje

„Wszechświat kontra Alex Woods” Gavina Extence’a czyli przede wszystkim optymizm

Są takie książki, które powodują, że czujemy się lepiej. Po przeczytaniu ich jakoś łatwiej zaczyna się nam funkcjonować. Przeszkody, które wydawały się ogromne i przytłaczające maleją, a świat wydaje się bardziej przyjaznym miejsce. W skrócie – są tą książki, które odbudowują nadzieję. „Wszechświat konta Alex Woods” należy do takich właśnie pozycji.

Alex Woods jest nastolatkiem, którego trudno określić przymiotnikiem typowy. Nie tylko dlatego, że jest jedną z dwóch osób w całej udokumentowanej historii, która przeżyła uderzenie meteorem. Jest to chłopak dość dziwny. Odbierany w ten sposób z powodu swojej bezkompromisowej szczerości, której towarzyszy wielkie serce. Jego zabawne perypetie związane są w dużej mierze z tymi charakterystycznymi cechami. Są to zarówno typowe problemy nastolatka funkcjonującego w placówce edukacyjnej, jak i problemy o znacznie poważniejszym wymiarze. Do wszystkich życiowych perturbacji ma podobny, z lekka filozoficzny stosunek. Próbuje być racjonalny i reprezentować naukowe podejście. W ogólnym rozrachunku okazuje się jednak, że najważniejsze wybory nie do końca poddają się logice i wymagają także intuicji i odwagi.

W dużej mierze jest to opowieść o przyjaźni, w dodatku nietypowej. Pokazuje, że ludzie mogą się mogą się lubić bez względu na dzielące ich różnice, jeżeli tylko są w stanie znaleźć wspólny język i zainteresowania. Pana Petersona i Alexa dzielą dziesiątki lat, są przedstawicielami zupełnie różnych pokoleń. Natomiast łączy ich miłość do książek, w szczególności prozy Kurta Vonneguta oraz to, że obaj uważani są za dziwaków. Dla obojga, nieoczekiwanie, ta przyjaźń okaże się wielką wartością i wiele ich nauczy. Dla Alexa będzie też ogromnym wzywaniem i próbą. Często najbardziej wartościowe relacje są wynikiem przypadkowego spotkania i wspólnego radzenia sobie z trudnymi okolicznościami.

„Wszechświat kontra Alex Woods” to zabawna i jednocześnie wzruszająca opowieść. Przedstawia relacje międzyludzkie, które mimo, że bywają trudne, są też pełne ciepła. Podoba mi się bardzo to, że każda postać okazuje się być kimś znacznie więcej niż wskazywały pozory. Tak często zdarza się w życiu. Relacje, które łączą bohaterów są złożone, ale też pełne troski i w ogólnym rozrachunku – wzajemnego zrozumienia. Tak jakby wystarczyło przystanąć na chwilę i przyjrzeć się ludziom uważniej, by odkryć, że są lepsi i ciekawsi niż ich zwyczajowe maski. Możliwe też, że to Alex ma specyficzną zdolność – odsłaniania prawdziwych twarzy, dzięki swojej prostolinijności. W efekcie otrzymujemy barwną galerię postaci, które łatwo polubić.

Książka czyta się łatwo i szybko dlatego dobrze sprawdzi się jako lektura w podróży albo powieść na łikend. Byłam wprawdzie trochę rozczarowana, kiedy odkryłam, że bardzo przypomina „Dziwny przypadek psa nocną porą” Marka Hadonna. Główni bohaterowie tych książek należą do spektrum autystycznego, obaj mają nietypowe rodziny i poważne problemy do rozwiązania. Jednak nie będę się czepiać, bo „Wszechświat kontra Alex Woods” naprawdę warto przeczytać. „Dziwny przypadek psa nocną porą” podobał mi się jednak jakby trochę mniej. Obie książki na pewno oswajają z innością, pokazują że potrafi być interesująca i wartościowa. Obie dają nadzieję.