Król amerykańskich szos. Symbol luksusu i ucieleśnienie american dream. Cadillac. Długość – sześć metrów, szerokość – dwa metry. Pojemności silnika – gigantyczne.
Marka Cadillac swoją nazwę zapożyczyła od nazwiska kawalera dworu króla Francji Ludwika XIV, założyciela miasta Detroit. Twórcą Cadillaca był Henry M. Leland – inżynier, wynalazca i przedsiębiorca w jednym. Pierwszy Cadillac objawił się w 1902 r. i szybko zaczął dobrze się sprzedawać. Już przed II wojną światową stał się właściwie samochodem legendarnym. Jeździli nim Al Capone, Salvador Dali, Fred Astair i wiele innych znakomitości. W Stanach Zjednoczonych powiedzenie, że jakiś produkt jest Cadillakiem, stanowi dowód uznania dla jego wysokiej jakości. Cadillac jest autem luksusowym, ale nie tylko to czyni go przedmiotem niezwykłym.
Cadillac ma w sobie to coś. Jest w nim magia niezwyklej elegancji. Najbardziej pociągające są modele z lat trzydziestych i pięćdziesiątych. Wśród nich wyróżniają się wspaniałe, ogromne kabriolety, które tak dobrze komponują się z amerykańskim krajobrazem. Rozległa przestrzeń, autostrada i Cadillac – to obraz pełni wolności. Obietnica podróży bez końca, bez żadnych ograniczeń i bez określonego celu. Nic dziwnego, że często Cadillac jest głównym aktorem filmów drogi. Występuje w tej roli w „Dzikości serca”, „Zagubionej autostradzie”, „Arizona Dream”.
Cadillac jest samochodem – gwiazdą filmową. Jest ciężki, przystojny, zgrabny i tajemniczy. Świetnie pasuje do pięknych kobiet. Na przykład scena z „Zagubionej autostrady”, kiedy to Alice (Patricia Arquette) pojawia się w warsztacie samochodowym. Ta scena nie byłaby tym samym i nie byłaby tak dobra, gdyby nie dwa składniki – muzyka i Cadillac. Niezwykle seksowne połączenie kobiety i Cadillaca znajdujemy w „Arizona Dream”. Przezabawna i emanująca erotyką scena, w której Elaine Stalker (Faye Dunaway) sprawdza podwozie Cadillaca, jest majstersztykiem.
Wyznam, że „Arizona dream” jest filmem, po którym zakochałam się w Cadillacach. Film utrzymany w konwencji snu, z surrealistycznymi obrazami różowych cadillaców poustawianych na rusztowaniach na poboczu drogi. Miłość do Cadillaców w „Arizona dream” zdaje się łączyć z tęsknotą za starą, dobrą Ameryką, do której przynależy potężny Cadillac, Ameryką która powoli odchodzi w przeszłość.
Cadillac mimo swojej mocy jest też pojazdem sentymentalnym. Jakby był retro nawet wówczas, kiedy był na czasie. To jednak tylko dodaje mu uroku. Jest klasyczny w swej linii, która podkreśla klasę tego samochodu.
Gdybym mogła wybierać, nie ograniczona żadnymi kwestiami finansowymi, wybrałabym trzy najpiękniejsze, moim zdaniem Cadillaci: Cadillac Eldorado Biarritz – różowy kabriolet ze ślicznymi skrzydłami z tyłu (zdaje się, że w takim właśnie Cadillacu Mia Wallace (Uma Thurman) i Vincent Vega (John Travolta) jedzą kolację w Jack Rabbit Slim), Cadillac V16 Fleetwood Aerodynamic Coupe – czarny i Fleetwood Eldorado Coupe The 1974 – złoty. Doprawdy trudno orzec, który jest piękniejszy.