Jeżeli założeniem Disneya było rozreklamowanie nowej odsłony „Dr. Who”, za pomocą trzech odcinków specjalnych, udało się to znakomicie. Nie byłam do tej pory wielbicielem Dr. Who, postać ta błąkała się oczywiście gdzieś po granicach mojej świadomości, a w tej chwili z niecierpliwością czekam na nową serię.
Wszystkie trzy odcinki specjalne są genialne. Serial jest ciekawy, zaskakujący, zabawny, absurdalny i czarujący. Niewymuszona lekkość dziecięcej fantazji zabiera widza w podróż na krańce wszechświata i z powrotem. Trudno nie zakochać się w zawadiackim dr. Who o złotym sercu. Trudno nie lubić upartej i ciekawej świata Donny Noble. David Tennant i Catherine Tate wracają do swoich ról po latach i odnajdują się w nich fenomenalnie. Dojrzali aktorzy udowadniają, że świat rozrywki nie jest zarezerwowany tylko dla pięknych i młodych. W ostatnim odcinku do tego zacnego duetu dołącza jeszcze Neil Patrick Harris, który jako Toymaker jest po prostu wspaniały. Dawno nie bawiłam się tak dobrze oglądając serial. Chyba ostatnio takie wrażenia towarzyszyły mi w przypadku nowego „Star Trek: Strange New Words”. Bardzo mnie cieszy, że powstają takie seriale – świetne interpretacje znanych serii o ogromnej tradycji, które nie tylko odcinają kupony, ale tworzą nową jakość i przede wszystkim dostarczają fantastycznej zabawy. Są jak nowe aranżacje starych utworów, których słucha się z przyjemnością. Chylę czoła, salutuję, macham łapką i czekam na więcej.
Więcej Dr. Who zobaczymy w 2024 r., bo wtedy ma premierę nowa seria z nowym Dr. Who. Mi Ncuti Gatwa bardzo się w tej roli podoba. Jest pełen życia, zadziorny jak na Dr Who przystało, uroczy i jak głosi ostatni odcinek: piękny. Przypomina mi trochę Eddiego Murphiego z czasów jego młodości, z czasów „Gliniarza z Beverly Hills”, bo jest tak samo bezczelny i ujmujący jednocześnie, i ten wąsik… Chętnie wybiorę się razem z tym Dr. Who w inne czasy, w inne światy, po przygody.
To nie jest wcale łatwe, wymyślić dobry serial przygodowy. Dr. Who przez sześćdziesiąt lat udawała się ta sztuka. Preludium w postaci trzech odcinków specjalnych i nowa twarz Dr. Who obiecują pyszną kontynuację dobrej passy dr. Who. Powinno być superaśnie. Zimowe wieczory czekają na Dr. Who.