To nie tylko ciekawość powiodła widzów do kin żeby zobaczyć „Chłopów”. Ten film jest uderzający i bardzo dobry na wielu płaszczyznach, jednak w mojej ocenie, absolutną królową jest w nim muzyka. To ona prowadzi akcję, buduje napięcie i wybija rytm namiętności. To paradoks, bo założeniem projektu było wyeksponowanie warstwy wizualnej. Oczywiście jest ona mocną stroną filmu, chociaż dla mnie największą przyjemnością było zobaczyć kadry, które zawierały obrazy polskich malarzy działających w schyłku XIX w. Najwięcej jest chyba estetyki Stanisławskiego, bo są w filmie i „Bodiaki”, i „Ule na Ukrainie”, ale widać też przynajmniej przebłyski z „Gdzieś na Ukrainie” i „Obłoki nad Dnieprem”. Bardzo lubię obraz Masłowskiego „Wchód księżyca”, który kojarzy mi się z wakacjami u dziadków, a prezentuje się w filmie bardzo pięknie. Jest też oczywiście i Chełmoński („Burza”, „Babie lato”, „Odlot żurawi”) i Gierymski („Trumna chłopska”), a nawet „Czesząca się kobieta” Axentowicza, co jest wzruszającym hołdem dla tych artystów. W całokształcie jednak, malarsko, film wydaje się nierówny. Nawet miałam moment, w którym pomyślałam, że chciałabym zobaczyć go w wersji „zwykłej”, fabularnej, bez wszechobecnego ruchu animacji, również ze względu na grę aktorów, których wolałbym widzieć w tych rolach, niejako sauté, bez makijażu animacji.
Aktorzy robią w tej ekranizacji bardzo dobrą robotę. W końcu znani, polscy aktorzy dostali szansę żeby wyjść ze świata seriali i zaprezentować swoje możliwości. I wykorzystali tę szansę w 100 %. Zacznę od Boryny w wykonaniu Mirosława Baki, któremu udaje się w pełni wyrazić tragedię i siłę tej postaci – największego gospodarza w Lipcach, człowieka zdradzonego podwójnie przez syna i żonę. Kamila Urzędowska jest zjawiskowa w roli Jagny i nie chodzi tutaj o jej cudną urodę, ale o to jak wyraża emocje – Jagna jako żywa, ucieleśniona. Genialna jest Dorota Stalińska jako Jagustynka, Sonia Bohosiewicz w roli Wójtowej i Małgorzata Kożuchowska – Organiścina, a Wójt grany przez Andrzeja Konopkę przypomina świetną kreację Brada Dourifa przedstawiającego Grimę „Smoczy język” we 'Władcy Pierścieni” – to podobne postaci zresztą. Byłam też zaskoczona mocnym, przejmującym głosem Julii Wieniawy.
Film jest gęsty, jest uderzający, mocny i ciężki, hipnotyzujący, szczególnie we wszystkich scenach tanecznych, które są wspaniałe. Ludzkie przywary zostały wyjaskrawione, a scena kulminacyjna przeraża. Dawno żaden film nie wpłynął na mnie równie silnie. W dodatku w ten sam łikend oglądałam „Zagładę domu Usherów”, znakomity serial Netflixa, który też ma ciężką atmosferę więc łikend obfitował w intensywne doświadczenia.
„Chłopi” to nie jest zwykły film, to wydarzenie, i w Polsce, po części, musi być też wydarzeniem narodowym, bo to w końcu 'Chłopi” – nasza lektura obowiązkowa i portret naszych przodków. Winniśmy to zobaczyć.