Od razu uprzedzę, że nie będzie to tekst o syndromie Piotrusia Pana. To opis w miarę normalnego, standardowego mężczyzny, który nie uchyla się od zobowiązań i nie fruwa sobie tu i tam. Większość z nich ma w sobie coś co większość kobiet określa momentami jako: Boże, ale z niego dzieciak! wzdychając przy tym głośno.
Ach te wszystkie gadżety!
Przypomina mi się telewizyjna reklama (nie pamiętam czego, ale pamiętam obraz), w której to kobieta rano wstaje, chodzi po domu, potykając się od czasu do czasu o zabawki, a potem z czułością patrzy na samochód swojego chłopca zaparkowany przed domem – taką już sporą zabawkę, a potem na niego – swojego dużego chłopczyka z rozczochraną czupryną. Sielski obrazek – zawsze wydawał mi się mało realny. Wszystkie uśmiechamy się jak chodzące anioły kiedy idąc do kuchni 6.30 rozwalamy sobie stopę o porzucony resorak naszego kochanego misia. Akurat.
Oczywiście, wszystkie to znamy. Znakomita większość naszych kochanych, dużych chłopców posiada silne sympatie w stosunku do gadżetów, tak silne, że on po prostu musi to mieć, bez kolejnego modelu umrze i sczeźnie. Najnowszy model komputera z jabłuszkiem, gry video, telefony i w końcu najdroższe – samochody. To wszystko są zabawki naszych dużych chłopców, które radują ich i podniecają.
I dopóki nie wysysa to nadmiernie domowych budżetów można zaakceptować te odchyły, bo w końcu nie byliby bez nich sobą, a poza tym – my kupujemy trzydziestą parę butów i on też nie rozumie właściwie po co.
Jemu brak jest powagi
Mężczyźni in genere posiadają większą skłonność do wygłupiania się. Jakoś łatwiej się luzują, jak dzieci. Mam na ten temat niezbyt przyjemną tezę – oni podświadomie wiedzą, że mogą się wyluzować w tzw. codziennym życiu, ponieważ kobieta i tak o wszystko zadba i ogarnie co trzeba. To bardzo wygodna postawa, ale w dużej mierze to kobiety biorąc na swoje barki większą część ciężaru odpowiedzialności, pozwalają na to. Z drugiej strony naprawdę za bardzo czasami się spinamy. Jednak jak tu się nie spinać skoro on się wcale, ale to wcale się nie przejmuje tym co należy zrobić żeby wszystko było OK.
Idealnym stanem byłoby gdyby on spiął się jednak trochę bardziej, a ona trochę wyluzowała. Niestety idealnie bywa jakoś tak rzadko, ale zawsze można próbować albo dać sobie spokój, zgodnie z przysłowiem: „głową muru nie przebijesz”.
Taki duży a taki głupi
Tak często się mówiło za czasów mojego dzieciństwa do dzieci. „Dlaczego to zrobiłeś/zrobiłaś? Taki duży a taki głupi”. Spora ilość kobiet, które znam i wierzę, że spora ilość kobiet, których nie znam, ma wielokrotnie ochotę skierować takie słowa do swojego prywatnego mężczyzny.
Opisany wyżej problem nazywam problemem strefy debilizmu (bez urazy panowie). Oni naprawdę mają w głowach taki obszar, jakiejś pustki, czy nie wiem jak to nazwać, w którym tylko echo pobrzmiewa. To z tego obszaru właśnie wydobywają się słowa i czyny, dla kobiety, wręcz niewiarygodne. „Jak on mógł coś takiego powiedzieć? Jak on mógł to zrobić?”. A mógł, czerwona lampka, która zaświeciłaby się w tym momencie prawie każdej kobiecie, u niego nie występuje. Nie ma, jest strefa debilizmu. I trzeba sobie z tym radzić. Chociaż warto byłoby, żeby on również coś z tym od czasu do czasu robił – bo komunikaty ze strefy debilizmu często bywają raniące.
Jakoś trzeba z tym żyć
Z tym, że duży chłopiec siedzi w mężczyźnie warto się pogodzić, bo on raczej nie zniknie. Zresztą myślę, że zniknęłoby też dużo uroku, który ten mężczyzna ma. Stoi z niewinną miną, za którą nieudolnie urwis w nim próbuje przykryć swoje niecne występki i jakoś jest to głupawo – urokliwe. Poza tym, my też nie jesteśmy znowu takimi niewiniątkami. Kobieta bywa trudnym typem i strzeż się mojego PMS-u.
Na końcu zatem apel, który przybiera formę wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, bo przecież lubimy naszych chłopaków:
O wróbelku
Wróbelek jest mała ptaszyna,
wróbelek istota niewielka,
on brzydką stonogę pochłania,
Lecz nikt nie popiera wróbelka
Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery?!
………………………………………………..
kochajcie wróbelka, dziewczęta,
kochajcie do jasnej cholery!