Niebezpiecznie jest rozkręcać w swojej głowie oczekiwania. Budujemy na przykład wizję idealnego urlopu, który przebiega w formule sielanki dwadzieścia cztery godziny na dobę. Wyczekujemy filmu, który miał być arcydziełem wszechczasów. Planujemy randkę marzeń albo inne wspaniałe wydarzenie, a wizja tej cudowności świeci nam jak słońce na niebie. I nadchodzi nasz upragniony, wyczekiwany moment i muka. Rzeczywistość skrzeczy i nie chce pasować do naszej idealnej wizji. Wtedy następuje zderzenie. I rozczarowanie.
Można sądzić, że dorosłość jest pasmem rozczarowań. Małżeństwo, które rozpoczyna się na ślubnym kobiercu w różowych oczekiwaniach, tonie w bezsennych nocach oraz pieluchach i nie przypomina bajki. Mąż ma się nijak do księcia, a żona nie jest zawsze uśmiechniętym, wielofunkcyjnym robotem sprzątającym, za to czepia się o porzucone przy łóżku skarpetki. Dzieci nie chcą łykać syropku tak jak na reklamie tylko drą się wniebogłosy. Praca nie jest pasmem nieustających awansów i zachwytów nad nami. Do tego kręgosłup się sypie. Nie tak to miało wyglądać. Czy na pewno?
A może zawsze tak to wyglądało tylko nasze wizje nie przystają do rzeczywistości. Możliwe, że to nasza wyobraźnia jest niespójna z otaczającym nas światem. W dodatku oczekiwania mają to do siebie, że kiedy jest się do nich przywiązanym, każde, najmniejsze nawet odstępstwo, postrzega się jako problem. Oczekiwania są niebezpieczne dlatego, że de facto odrywają nas od rzeczywistości taką jaką jest, czyli w dużej mierze nieprzewidywalną. Poza tym usztywniają nasz sposób myślenia i powodują nadmierne reakcje negatywne na odstępstwo od wygenerowanej przez umysł wizji. Zaiste, Bóg śmieje się z naszych planów.
Opisywany przeze mnie problem od dawna dostrzega filozofia, która kiedyś była nauką o tym jak żyć, a teraz jest niszowym kierunkiem studiów dla ostatnich fanatyków. W naszym kręgu kulturowym, chyba najbardziej znanym nurtem w filozofii, który próbował radzić sobie z problemami tego typu, był stoicyzm. Stoicy głosili, że szczęścia nie można być pewnym, skoro zależne jest od okoliczności. Opanowanie zewnętrznych okoliczności nie jest możliwe, jedyne nad czym możemy zapanować to nasze reakcje na nie. To prowadzi do konkluzji, że jedyne, co ma prawdziwą wartość, o którą trzeba zabiegać to cnota, czyli stosując narrację współczesnej psychologii rozwój wewnętrzny, oparty na rozumnym namyśle. To jedyna droga do uniezależnienia się od okoliczności zewnętrznych. Stoicy nie gardzili umiarkowanym majątkiem, a Seneka, zdaje się nie gardził też nieumiarkowanym, ale dobra tego świata uważali za mniej warte niż cnota. Ideałem mędrca jest więc przede wszystkim osoba, która panuje nad swoimi afektami. Afekty duszy są bezrozumne, a skoro cnota kieruje się rozumem, afekty należy ujarzmić. Stoicy wskazywali na cztery główne afekty: zawiść i pożądliwość, które zabiegają o rzekome dobra oraz smutek i obawę, które mają chronić przed rzekomym złem. Oczekiwania należą do puli pożądliwość bowiem uzależniają nasze szczęście od pożądanego przez nas kształtu rzeczywistości. Trzeba pamiętać, że niezaspokojone pożądanie rodzi frustrację i rozczarowanie, a zaspokojone prowadzi do kolejnego pożądania. Właściwie to samo głosi buddyzm. Ileż to nieszczęść sprowadzamy na siebie sami.
I tak najwyraźniej jestem rozczarowana „The last of us” bo za bardzo się nakręciłam uruchamiając afekty, mimo ostrzeżeń stoików.