Na Marsa i z powrotem czyli o „Marsjaninie” Ridleya Scotta
To był w moim życiorysie ewidentnie tydzień pod znakiem Marsa, nie tylko z powodu „Marsjanina” Ridleya Scotta. Konflikty zbrojne wisiały w powietrzu, gniewny Mars roztaczał swoje wpływy, działo się dużo. Na szczęście bez większych ofiar dotarłam do soboty i w końcu mam czas żeby napisać parę słów o „Marsjaninie”. W związku z tym, że popełniłam…