Jak tak ostatnio patrzę na internety, to obserwuję nasilenie tęsknoty za rewolucją. Co ciekawe, występuje ona po obu stronach podziału światopoglądowego tzn. dotyka zarówno „prawaków”, jak i „lewaków”. Upraszczając kwestię: strona prawa tęskni do zmiany, która przywróciłaby znaczenie starego, dobrego państwa narodowego, a lewa marzy o nowym, globalnym porządku sprawiedliwości społecznej. Uczucia te rozbudził oczywiście kryzys COVID – 19, który jak każdy kryzys otwiera również możliwość zmiany. Jeszcze niedawno wydawało się, że jest to kryzys apokaliptyczny i zmiany także mogą być tego rodzaju. W tej chwili wrażenie to słabnie, ale tak naprawdę wciąż nic nie jest wykluczone. W każdym razie tęsknota za rewolucją jest nadal wyraźnie widoczna.
Zadaje sobie pytanie – co leży u źródła tego zjawiska? I o ile przeraża mnie wizja gwałtownych rozruchów, które zawsze wiążą się z tragedią konkretnych jednostek, to geneza tego fenomenu jest, w mojej ocenie, jak najbardziej pozytywna. Z tego, co widzę, jest nią w dużej mierze, niezgoda na organizację społeczeństwa, która jest bezduszna, niesprawiedliwa, i związana z ogromnymi nierównościami społecznymi. W istocie zatem, tęsknota za rewolucją, jest pragnieniem lepszego, bardziej uczciwego świata. „Dorosłe dzieci mają żal, za kiepski przepis na ten świat. Dorosłe dzieci mają żal, że ktoś im tyle życia skradł” (Turbo „Dorosłe dzieci” 1982 r). Jednak żal to jest krok dalej i wielokrotnie zdarzało się, że rozbijał społeczne porządki i tworzył, zdawałoby się, nową rzeczywistość.
Niestety, historia ludzkości, wskazuje raczej, że rewolucja zmienia „onych” na „naszych”, którzy w dość szybkim tempie stają się tacy jak „oni”, przebrani po prostu w nowe pióra. Spektakularnym przykładem jest rewolucja francuska, która skąpała kraj we krwi, w zamian oferując głównie gilotynę. I tak, ci którzy nie mieli chleba, dalej go nie mają, a nowi władcy jedzą ciastka. Bywa, że owszem, pod stołem, udając, że nie jedzą, ale co to w sumie zmienia.
Dlatego wierzę w stopniowe zmiany. Uważam, że jako ludzkość, jednak wciąż, wytrwale idziemy do przodu. Nie rozrywamy już podczas publicznych egzekucji, ludzi na strzępy, ku rozrywce gapiów. Nie wysyłamy na areny niewolników, żeby się pozabijali dla naszej rozrywki. Nawet teraz widać, że COVID uruchomił ogromną falę pomocy i solidarności wśród ludzi. W środku epidemii, lokalna społeczność budowała dom dla wdowy z dzieckiem, której zawalił się dach nad głową. Trudno o coś piękniejszego. I takich postaw jest coraz więcej, dlatego wierzę w nas. Hejt, owszem, pojawił się, ale jest go, moim zdaniem mniej, niż przykładów pozytywnych zachowań. Wprawdzie – może widzę, to co chcę zobaczyć? Tego też nie mogę wykluczyć. Jednak pozytywnych przykładów ludzkiej życzliwości jest bardzo dużo.
Tęsknota za rewolucją oparta na pragnieniu lepszego świata, który jest odruchem serca, nie wydaje się być wystarczającym paliwem, dla jej wybuchu. Rewolucja wybucha przeważnie, gdy ludzie nie mają innego wyjścia i nie mają już nic do stracenia. A za tym nie tęsknię na pewno.