Od dzieciaka, praktycznie cała rzeczywistość społeczna wmawia nam, że żeby nazwać nasze życie wartościowym, koniecznie musimy osiągnąć tzw. sukces. Trzeba zostać kimś wyjątkowym, zrobić karierę, osiągnąć status i fajerwerki. W przeciwnym wypadku nasze życie będzie życiem gorszej kategorii. Nie udała się willa z basenem, nie udało się zostać Jamesem Bondem, ani prezesem korporacji, ani nawet szefem stoiska z rybami. Szary człowiek z szarymi problemami wcale nie brzmi dumnie. Jedzie do zwykłej pracy, zwykłym autobusem i stoi w kolejce po zwykłe bułki. Zatem może chociaż wycieczka all inclusive żeby wrzucić zdjęcia na fejsa, może auto z alufelgami z ratą 2500 miesięcznie, żeby poczuć się wyjątkowo, czy inne cuda. Zwyczajna codzienność nie jest w cenie więc tracimy ją z oczu.
W pościgu za lepszością codzienność umyka. Tymczasem, kiedy zastanowić się, to właśnie w tej codzienności dzieje się nasze życie. Nawet będąc prezesem korporacji trzeba wiązać sznurówki. Najwięcej czasu zajmuje nam właśnie ta niedoceniana zwyczajność naszych śniadań, spotkań przy stole, typowych zadań w pracy, zmieniających się za oknem widoków. Wszystko to jest nieistotne w świecie targetów. I tym sposobem nie żyjemy codziennością, a radość z osiągania sukcesów jest krótkotrwała. Z badań wynika, że po uzyskaniu progu dochodowego na poziomie zapewniającym średni poziom życia, dalszy wzrost dochodu nie przekłada się na wzrostu poziomu zadowolenia. Dokładnie odwrotnie jest w przypadku rozwoju umiejętności życia tu i teraz, co wiąże się z dostrzeganiem wszystkich aspektów, jakie oferuje codzienność. Nie ma czegoś takiego jak szare życie. To tylko kwestia percepcji.
Kawa, parzona o poranku, kiedy dom jeszcze śpi, wypełnia kuchnię zapachem palonych ziaren. Aromat unoszący się nad filiżanką przyjemnie łechce nozdrza. Pierwszy łyk gorzkawy, zabarwiony słodyczą, dotyka podniebienia. Dzień się budzi. Przez szarą mgłę świtu przebija nieśmiało, tłumione wczesną godziną, złoto słońca. Dzisiaj w nocy spadł śnieg. Biel jest jeszcze niezakłócona. Niebo będzie niebieskie, jest lekki mróz. Nie ma dwóch takich samych poranków.
Może jeszcze pamiętasz – gdy byłeś dzieckiem interesował cię cały świat. Wszystko było nowe i ciekawe. Każdy spacer był odkrywaniem, a zabawa z kolegami przygodą. Nic się nie zmieniło oprócz twojego podejścia. Ten świat nadal tam jest.
Zwierzęta nigdy tego nie tracą. Nasz kot kiedy wychodzi z domu, najpierw siada na schodach i uważnie przygląda się otoczeniu. To zawsze jest te same podwórko, ale nigdy nie jest takie same. Dlatego uszy ustawiają się czujnie, kot bystrzeje i cały staje się małą, futrzastą fascynacją. Może dlatego tak bardzo lubimy przebywać ze zwierzętami. One zawsze wszystko widzą pierwszy raz.
Tak naprawdę żyjemy w codziennej zwyczajności. Kiedy jest dach nad głową, jedzenie w lodówce i kasa na rachunki, wystarczy codzienność. Oferująca różnorodność wrażeń i doświadczeń. Wszystkie atrakcje każdej minuty dnia.