Yasunari Kawabata był pierwszym japońskim noblistą w dziedzinie literatury. Gdybym miała wymienić jedną cechę, dla której warto czytać Kawabatę, powiedziałabym, że dlatego, że jego styl pisania jest kojący. Tak jest też w przypadku „Głosu góry”.
W „Głosie góry” jak w polskich filmach, nic się specjalnie nie dzieje. Rodzina żyje tzw. „zwyczajnym życiem”. Nestor rodu ze swoim synem dojeżdżają do pracy koleją podmiejską. Mijają pory roku. Starzejący się Shingo Ogata śni znaczące sny. Rodzina przeżywa kryzysy. Małżeństwo syna przechodzi trudności. Małżeństwo córki się rozpada. Zdarza się burza. Mnożą się pogrzeby znajomych. W sumie – codzienność. Nic nadzwyczajnego się nie dzieje. A jednak wszystko jest nadzwyczajne. Nadzwyczajne jest piękno życia, które nie gubi się między problemami rodziny. Korony drzew, które zachwycają. Wyniosłe kwiaty słonecznika. Szczeniaki, które uczą się chodzić. Słyszany nocą, straszny i piękny głos góry.
Mówi się o Kawabacie, że nikt jak on nie potrafił oddać japońskiej estetyki. Estetyki, która przenika codzienność. Widać to wszędzie: w opisach wnętrz, czy masek z teatru nō, ceremoniach śniadania i wieczornych posiłkach. Albo wskazówkach odnośnie zmiany kimona z jesiennego na zimowe, bo nie wypada nosić jesiennego kimona z ornamentem chryzantem w początkach grudnia. Piękno codziennych rytuałów, które urastają do rangi sztuki.
„Głos góry” jest też ciekawym obrazem przemian obyczajowych w Japonii, po II wojnie światowej. Zmiany kulturowe i wpływy zachodniej cywilizacji są wyraźnie widoczne w życiu Japończyków. Wojna nie jest wspominana w wymiarze politycznym, tylko ludzkim i też nie bezpośrednio. Możemy tylko wnioskować z aluzji, że zachowanie syna Ogaty może być skutkiem wojennych traum. Wojenne są też wdowy, których obecność wprowadza kolejny ciekawy wątek, jakim jest emancypacja kobiet w społeczeństwie japońskim. Pokolenie córek Shingo Ogaty różni się już znacząco od jego żony, która nie dałaby sobie prawa głosu nawet w przypadku ostatniego aktu życia, jakim jest samobójcza śmierć – zostawiłaby to mężowi, który mówi przecież także w imieniu żony. Kwestia samobójstwa należy także do jednych z bardziej wyraźnych różnic kulturowych między Wschodem a Zachodem. Dla człowieka Zachodu samobójstwo jest tragedią i rodzajem porażki, czy wyrazem poddania się w życiu. Dla człowieka Wschodu jest to wybór sposobu zakończenia życia, często bardziej honorowy niż dalsze w nim trwanie. Nurt życia po prostu zostaje przerwany. Tak samo kończy się książka. Jakby w pół zdania, jakby za moment coś jeszcze miało się zdarzyć. A jednak przemija…
„Głos góry” to kronika przemijania.