Diabelskie gry
Zadaniem diabła jest kuszenie do złego i wieczna gra o ludzką duszę. W tej grze człowiek nie pozostaje jednak całkiem bez szans. Podania ludowe pomagają znaleźć sposoby, które pozwolą na przechytrzenie diabła.
Kilka podań o tym jak przechytrzyć diabła
Diabeł z ludowych bajań, to po prawdzie, diabeł mniej groźny niż biblijny szatan – władca ciemności. Jest to diabeł jakby oswojony, można nawet powiedzieć swojski. Kusy w czerwonym kubraku z racicami zamiast nóg, czasami ma bardzo ludzki wymiar. W tytułowej legendzie ze zbioru „Jak Boruta zakochał się w karczmarzowej córce”, Boruta ucieka przed swoją rozgadaną żoną Barbarą do piekła, bo nie może wytrzymać jej codziennego jazgotu. Nie znaczy to jednak, że ten swojski diabeł nie dybie na nieśmiertelną duszę. Najczęstszą chyba pokusą jaką podsuwa pod oczy ludziom jest bogactwo. Złote, monety, skarby, świecidełka, tego ma pod dostatkiem. Często stają się stawką zakładów z diabłem. Czy można z takiego hazardu wyjść obronną ręką? Podania ludowe dowodzą, że można. Sposobem jest zdrowy rozsądek i trochę sprytu. Wielokrotnie w ludowych opowieściach pojawia się postać doświadczonego wojaka lub chłopa, który takich sztuczek potrafi dokonać. Jest to pewny siebie, mądry mądrością doświadczenia, rezolutny i odważny człowiek. Taki, co nawet do piekła pójdzie, żeby upomnieć się o swoje. Ma też ten zawadiaka dobre serce, które czarta się nie lęka. I często wygrywa zapasy z diabłem. Sporo jest takich opowieści. Na przykład ze zbioru „Jak Boruta zakochał się w karczmarzowej córce”:
- o tym jak Włodko podsłuchiwał diabły, które siedziały przy stogu siana, przechwalając niecnymi postępkami i za karę związał im ogony, a potem wystraszył tak, że sobie te ogony pourywały;
- o tym jak rezolutny Marcinek poszedł do piekła targować się o swoją duszę, którą jego ojciec obiecał za pomoc diabła, bo nie wiedział, że urodzi mu się syn (w domu były same córki);
- o tym jak Jędrzej Konopka sprzedał diabłu duszę – w zamian za pomoc w odzyskaniu papierów szlacheckich i złoto, a Bartnik Onufry doprowadził handel do końca i oddał czartowi duszę, ale duszę od żelazka i inne podobne.
Ośmieszanie diabła
Można uznawać postać diabła za odzwierciedlenie tej części ludzkiej duszy, która jest skłonnością do czynienia zła. Piekłem w nas. Co nie odbiera mu realności. Przy tym założeniu, kiedy przyjrzeć się diabłom ludowym, to nie jest jeszcze z ludźmi tak źle. Często ludowy czart sprawia wrażenie tak gamoniowatego jakby wcale nie chciał tak naprawdę wygrać potyczki o ludzką duszą. Legendy o diabłach mogą pełnić też funkcję, jaką jest oswajanie demona, lub nawet więcej – ośmieszanie go. Łatwiej poradzić sobie z pokusami i ze złymi mocami jeżeli się je ośmieszy. W jednej z części książek o Harrym Potterze uczniowie Hogwartu uczą się zaklęcia obronnego przed strachem. Jego sednem jest ośmieszenie tego, co powoduje lęk np. wyobrażenie sobie wielkiego pająka w różowych kalesonach – prawda, że mniej przeraża? Podobnie jest z diabłami ludowymi w podaniach. Ośmieszają diabła, by łatwiej można było podjąć z nim walkę. Co ważne, nigdy diabeł nie jest lekceważony. Ci, którzy go lekceważą i nie doceniają, przegrywają. Na pewno jednak jest łatwiej sobie z nim radzić, gdy zdejmie się z niego nimb grozy.
Diabeł bardziej serio
Znakomitą książką dotyczącą zmagań z diabłem są ”Listy starego diabła do młodego” C.S. Lewis’a. Diabły Lewis’a to już nie są ludowe czarty, trochę śmieszne, czasem niezdarne i głupkowate pomioty piekieł, czy chytre czorty w czerwonych fraczkach. Jednak, w pewien sposób Lewis również diabła ośmiesza, a raczej Krętacz, jego diabeł, ośmiesza sam siebie. „Listy..” podkreślają znaczenie poczucia realności. To realna ocena sytuacji jest drogowskazem w zmaganiach z diabłem, dobry kontakt z rzeczywistością ma istotne znaczenie w tym procesie. W mojej opinii jest to odpowiednik ludowego zdrowego rozsądku. Stary diabeł często poucza młodego, żeby pamiętał, by skłonić ”pacjenta” do skupienia na jego wewnętrznych przeżyciach i na przykład oderwać jego pozytywne odruchy od praktycznych spraw: „Niech upaja się stanami wewnętrznymi w modlitwie, a w życiu realnym niechętnie patrzy na bliźnich i na co dzień jest nieżyczliwy swojej matce i innym bliźnim”. Znika wtedy praktyczny wymiar dobra. Rada starego diabła dla młodego: „Odwracaj jego uwagę od najelementarniejszych obowiązków przez kierowanie jej na obowiązki szczególnie wzniosłe i duchowe. Pogłębiaj tę niezwykle pożyteczną cechę ludzką jaką jest lekceważenie i pogarda tego, co jasne i proste. Musisz doprowadzić do takiego stanu, w którym godzinami mógłby analizować swoje postępowanie nie odkrywając w sobie żadnej z tych rzeczy, które są widoczne dla każdego, kto kiedykolwiek mieszkał z nim pod jednym dachem czy też pracował w tym samym biurze”. Im więcej myśli dotyczących swoich stanów wewnętrznych, tym mniej myśli o innych ludziach i świecie zewnętrznym. Chodzi tu o sytuacje, w których myśli o sobie przysłaniają świat i powodują oderwanie od rzeczywistości. Bywa, że człowiek kompletnie zastępuje sobą rzeczywistość. Nie ma to nic wspólnego z autorefleksją. Ta zawsze dokonuje się na tle świata i w relacji do niego. Oderwanie od świata i odrealnienie powoduje karmienie się własnymi wyobrażeniami, często negatywnymi. Wtedy łatwo popaść w spirale negatywnych stanów. Diabeł znakomicie to wykorzystuje.
Droga do nieba
Zdaję sobie sprawę, że na pewno nie wyczerpałam w tym miejscu tematu. Jednak, wydaje mi się, że mniej więcej nakreśliłam, to co uważam za podstawowe. Słuchając mądrości starych, podań, wiedzy ludzi znacznie mądrzejszych niż ja i własnych doświadczeń – podkreślam znaczenie dobrego kontaktu z otaczającą nas rzeczywistością. Dystansu do spraw tego świata i siebie samego. Wagi realnego świata. Obserwacji tego co się dzieje i podążania za tym, a nie za tym, co nam się wydaje przez pryzmat naszych stanów wewnętrznych, z którymi naprawdę trzeba uważać.
Nasz bohater podań ludowych, który potrafi przechytrzyć diabła jest bardzo praktyczną osobą, która kieruje się zdrowym rozsądkiem. I wtedy śmieje się diabłu w nos. Pali fajkę, idzie przez las, roześmiany, ze swoją zdrową, zadowoloną duszą w piersi. Czy zastanawia się nad tym, że idzie do nieba? Pewnie nie za wiele. Na pewno idzie drogą, szumi las, a niebo jest niebieskie. Tu i teraz. I widzi to wszystko, bo sam sobie tego nie przysłania sobą. Amen.