Nie zgadzam się z podejściem typu: „zaakceptujcie mnie takiego jakim jestem” lub „jestem jaki jestem i nie będę się zmieniał”. Są to dla mnie deklaracje zaprzeczające chęci rozwoju. Człowiek nie jest od początku skończoną całością, perfekcyjną niczym sfera. Nie ma ludzi bez wad. I nie chodzi o to żebyśmy byli chodzącymi doskonałościami, bo zapewne nie jest to w ogóle możliwe. Jednak wypadałoby dążyć do tego, aby eliminować nasze podstawowe ułomności, zwłaszcza jeżeli mają negatywny wpływ na innych ludzi. Nie można oczekiwać, że ludzie będą akceptowali kłamstwa, lenistwo, tendencję do przerzucania na nich wszystkich obowiązków, brak lojalności czy składanie obietnic bez pokrycia. To wymaga zmiany. Wymaga tego uczciwość w relacjach. Także uczciwość względem siebie samego.
Taka zmiana nie jest możliwa bez skonfrontowania się ze swoimi wadami. Spojrzenia w lustro i przyznania, że w takim czy innym obszarze swoich zachowań po prostu nie jestem w porządku. Oznacza to rozliczenie z samym sobą i rezygnację z mechanizmów wyparcia, które bywają bardzo silne. Jednak jest to niezbędnym warunkiem zmiany. Bez takiego procesu podjęcie działań prowadzących do realnej przemiany wewnętrznej nie jest możliwe. Jest to niewątpliwie trudne i bolesne. Tylko, że innej drogi nie ma. To jest początek, który musi się dokonać, aby dalszy rozwój stał się możliwy. Nie ma drogi na skróty. To jest albo albo. Albo rezygnujesz z diagnozy i pozostajesz taki jaki jesteś, albo stawiasz sobie diagnozę i idziesz dalej. Jak w leczeniu choroby.
Najlepszym znanym mi schematem działania jeżeli chodzi o konfrontację ze swoimi ułomnościami, jest schemat spowiedzi powszechnej. Spowiedź jest postrzegana, moim zdaniem błędnie, jako komunikacja między spowiadającym się, a księdzem. Tymczasem warunkiem skutecznej spowiedzi jest przede wszystkim dialog wewnętrzny jednostki z nią samą. Pierwsze trzy warunki spowiedzi obejmują rachunek sumienia, żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy. Nie trzeba być katolikiem żeby dostrzec wartość tego schematu. Pierwszy warunek czyli rachunek sumienia nie jest niczym innym jak konfrontacją ze swoimi błędami. Jest to kluczowa faza obejmująca introspekcję i rozliczenie się z niewłaściwym postępowaniem. Bez porządnej analizy i przyznania się do błędów nie ma mowy o spełnieniu dalszych warunków. Konsekwencją rachunku sumienia, przeprowadzonego uczciwie, jest niestety ból i żal. Cierpienie jest naturalną konsekwencją przyznania się do tego, że nie postępowało się należycie. Świadczy o tym, że wciąż mamy żywe sumienie. Jest też powodem tego, że ludzie unikają konfrontacji. Kolejnym krokiem po przeżyciu takich emocji jest decyzja o poprawie. To jest właśnie postanowienie podjęcia pracy nad sobą i autentycznej zmiany.
W książce „Niekończąca się opowieść” Atreyu żeby dowiedzieć się jak ocalić krainę Fantazji musiał przejść przez bramę Sfinksów, a potem przez jeszcze trudniejszą bramę luster. Była to brama, która pokazywała kim naprawdę się jest. Ludzie, którzy uważali się za odważnych odkrywali, że są tchórzami, silnie, że są słabi, a uczciwi, że noszą na sobie jedynie pozory uczciwości. Była to najtrudniejsza ze wszystkich bram, niejeden uciekał z krzykiem, kiedy zwierciadło pokazywało mu prawdę. Konfrontacja ze sobą jest procesem bardzo trudnym. Szczególnie trudnym jeżeli codziennie borykamy się z konsekwencjami swoich błędów,
w których trwaliśmy przez długi, długi czas. Bywa, że są one jak choroba zatruwająca nasze życie. Wtedy tym większym wyzwaniem jest zmiana tego stanu rzeczy. Konfrontacja z wadami jest pierwszym krokiem do zmiany i uzdrowienia całych obszarów życia, które są zainfekowane złem. Warto jest podjąć taką pracę nie tylko ze względu na innych ludzi, ale też ze względu na siebie. To bywa jak otwarcie okien w dusznym, pozamykanym domu, w którym słońce nie miało szans zagościć. Ego, nasz wewnętrzny pasożyt, nie godzi się łatwo z informacjami, że się myli, że nie jest takie wszechmocne i wspaniałe jak to sobie roiło. Jednak kiedy uświadomisz sobie, że taka postawa wcale nie działa na twoją korzyść, a uporczywe trwanie w błędzie nie jest wcale mądre, łatwiej uzyskasz przestrzeń do zmiany. Zmiany na lepsze.