Przyczyną katastrofy wahadłowca „Challenger” 28 stycznia 1986 r. okazały się wadliwe pierścienie uszczelniające w złączach pomocniczych silników rakietowych. W katastrofie zginęło siedmioro astronautów. Co ciekawe, przed startem inżynierowie wielokrotnie zgłaszali usterkę, która doprowadziła do wybuchu. Jest to udokumentowane. Dlaczego zatem w ogóle dopuszczono do startu? A dlatego, że potrzebny był sukces i wszyscy woleli patrzeć gdzie indziej. Informacje dotyczące zagrożenia były niewygodne, więc stawały się niewidzialne. Problem został skutecznie zignorowany. Nie oznacza to jednak, że zniknął. Stał się jedynie niewidoczny, co finalnie doprowadziło do tragedii. Niestety mechanizm zaprzeczenia jest bardzo silny w naszych głowach i uruchamia się bardzo często.
Zygmunt Freud, ojciec współczesnej psychologii, na podstawie obserwacji, stwierdził, że: „gdy postrzeganie rzeczywistości powoduje przykrość, wtedy poświęca się prawdę”. Zaprzeczenie ma więc dla ludzkiej psychiki funkcję ochronną. Chroni jednostkę przed nieprzyjemnymi doznaniami, usuwając je z pola widzenia. Niewygodna informacja jest po prostu blokowana. Jest to jednak ochrona jedynie pozorna. Zjawisko, od którego odwracamy wzrok, wcale przecież nie znika. To typowe zachowanie dziecka, któremu wydaje się, że jeżeli nie będzie widziało potwora, bo zakryje oczy, potwór również nie będzie go widział. Niestety tak to nie działa. Psychika jednak uporczywie dąży do stosowania tego rozwiązania. Niestety zauważanie problemu i konfrontacja z nim jest trudniejsze niż jego ignorowanie. Zmierzenie się z tym, czego się boimy, albo co sprawia, że cierpimy, naraża nas na dyskomfort. Nie jest przyjemnie patrzeć potworowi prosto w oczy. Stosujemy więc uniki. Udajemy, że problemu nie ma. Odsyłamy na bambus tych, którzy próbują sygnalizować, że coś jest nie tak. Byleby nie wyjść ze swojej strefy komfortu. Tylko, że w ten sposób stajemy się bezbronni wobec ewentualnego zagrożenia. Każdy, absolutnie każdy ignorowany problem, w końcu wybuchnie nam w twarz. Uznaje się, że jednym z powodów katastrofy w Czarnobylu było ignorowanie ostrzeżeń współpracowników przez zastępcę naczelnego inżyniera elektrowni, Anatolija Diatłowa, odpowiedzialnego za fatalny w skutkach eksperyment – też chciał mieć sukces. Wszyscy wiemy jak to się skończyło.
Zaprzeczenie faktom i usuwanie ich istnienia z horyzontu zdarzeń, nie pozwala podjąć działań mających na celu dostosowanie się. W przypadku zagrożenia jest to strategia, która może skończyć się tragicznie. Nie jest zbyt mądre udawanie, że nie ma niedźwiedzia, kiedy szarżuje na ciebie niedźwiedź. Oczywiście, ludzie rzadko zaprzeczają, aż tak oczywistym faktom. Nie udajemy, że nie ma pożaru na przykład, ale już taki wirus, świetnie nadaje się, aby go nie widzieć, w końcu się go nie widzi.
Nie ma żadnej epidemii. Epidemia to ściema.
Ta melodia była już grana. Wiele, wiele razy.