Już dawno nie było takiej zimy jak w tym roku. Okazuje się, że mróz i śnieg szczęśliwie nadal mogą pojawić się w naszej okolicy. Mamy zatem prawdziwą, polską zimę z zaspami i soplami lodu. Z tej okazji postanowiłam zaprezentować galerię zimowych obrazów autorstwa polskich malarzy. Obrazem tytułowym jest
„Krajobraz zimowy” Juliana Fałata
Julian Fałat jest przede wszystkim malarzem krajobrazów zimowych. To właśnie te obrazy przyniosły ma sławę zarówno w kraju jak i za granicą. Fałat potrafił uchwycić cały majestat zimy i wszystkie jej niuanse. W „Krajobrazie zimowym” rzeka przecina zaśnieżoną równinę wprowadzając do spokojnego pejzażu dynamikę. Na wodzie widać złote refleksy słońca. Jednak mimo obecności słonecznego światła, które łagodzi surowe oblicze zimy, czuje się, że jest ona w dalszym ciągu groźna. Pustka lodowych pól ciągnie się po horyzont. Człowiekowi trudno byłoby przeżyć w takich warunkach. Jest to jednak obraz niewątpliwie piękny. Piękno i groza zimy współistnieją ze sobą.
Jan Stanisławski „Zakopane w zimie”
Jan Stanisławski jest dla mnie malarzem słońca. Światło jest najlepszym elementem jego obrazów. To sprawia, że jego płótna tętnią życiem. Podkreśla to także użycie grubych, mocnych linii. Malarstwo Stanisławskiego odzwierciedla porywczy temperament, z którego był znany i witalność. „Zakopane w zimie” to obraz, który wydaje się być malowany szybko, jakby malarz śpieszył się, by uchwycić pejzaż w pewnej konkretnej chwili i bał się, że ta zbyt szybko przeminie. Taki obrót spraw zapowiadają zresztą chmury na horyzoncie, które nabrzmiewają i za moment mogą zabrać słońce. Słońce, które oświetla najwyższy szczyt jakby błogosławiło górom. Jest w tym obrazie radość.
Ferdynand Ruszczyc „Bajka zimowa”
Ten obraz ma w sobie magię. Patrząc na niego czuję się jakbym podczas zimowego spaceru w lesie znalazła tajemnicze miejsce prowadzące do innego wymiaru. Czarne jezioro wgląda niczym wpatrzone w nas oko lasu. Gałęzie drzew są jak jego oszronione rzęsy. Kompozycja jest prosta, ale to prostota, która zmienia się w wyrafinowanie. Przypomina mi w formie sztychy japońskie. Temat jest jednak typowo polski – wierzby to drzewa, które chyba najbardziej kojarzą się z polskością.. Tworzą tutaj klimat zimowej bajki. Śnieg podkreśla subtelny kształt ich gałęzi. Trwają zatrzymane w absolucie chwili. To wszystko skłania do kontemplacji. Warto zatrzymać się chwilę przed obrazem Ruszczyca i pomarzyć.
Józef Chełmoński „Sprawa przed wójtem”
Wiejskie sceny rodzajowe należały do ulubionych tematów Józefa Chełmońskiego. „Sprawa przed wójtem”, z charakterystyczną dla Chełmońskiego szczegółowością, opowiada typową sytuację z życia wsi – zgromadzenie zainteresowanych rozwiązaniem spornej sprawy. Ruch postaci i ich mnogość kontrastują ze spokojną bielą śniegu. W tych domach otulonych czapami śnieżnego puchu, jakby uśpionych, nadal toczy się gwarne życie. Malarz jest jego życzliwym obserwatorem. Bywało, że zarzucano Chełmońskiemu zbytnią literackość jego dzieł. Rzeczywiście, można odnieść wrażenie, że malarz opowiada sowimi obrazami różne historie. Zupełnie mi to nie przeszkadza. Mam bowiem wrażenie, że udało mu się pewien sposób zatrzymać czas i dzięki niemu przenosimy się półtora wieku wstecz odnajdując ludzi, w istocie, podobnych do nas, w specyficznym dla nich otoczeniu, szczegółowo opisanym.
Józef Chełmoński „Czwórka. Po stepach”
Jazda konna była częstym tematem w malarstwie Chełmońskiego. Znakomicie potrafił odtworzyć jej dynamikę. Tak też jest w przypadku tego obrazu. Cztery konie galopujące w ciemność wyglądają niemalże jak konie jeźdźców Apokalipsy. Jest w tym obrazie szaleństwo, upojenie szybkością i nocą. Widać to w twarzach pasażerów. Efekt uniesienia potęguje wrażenie, że konie nie dotykają ziemi pędząc przez noc. Nadaje to niemalże metafizyczny wymiar temu przedstawieniu, doskonale podkreślony przez złote elementy końskich uprzęży. Niezwykłe, że obraz malowany na podstawie wspomnień. Trudno się dziwić, że w Paryżu, gdzie artysta mieszkał przez dwanaście lat, jego obrazy budziły niemałe zainteresowanie.