Recenzje

„Czasomierze” Davida Mitchella – z serii książki, które warto przeczytać

Najbardziej znaną książką Davida Mitchella jest „Atlas chmur”, oczywiście dlatego, że „Atlas chmur” został zekranizowany. W naszych czasach książka osiąga prawdziwy sukces dopiero kiedy trafi na ekrany kin. Przeczytanie książki po obejrzeniu filmu nie wydaje mi się kolejnością właściwą, ale w przypadku prozy pana Mitchella chyba zrobię wyjątek i sprawdzę jak poradzi sobie film w porównaniu do książkowego oryginału. Zachęciła mnie do tego lektura innej jego książki – „Czasomierzy”.

„Czasomierze” stanowią ciekawe połączenie prozy realistycznej z elementami mistycznej fantastyki. Granice realizmu zacierają się i przez szczeliny do rzeczywistego świata tu i teraz przenika świat równoległy. Jest wprowadzany w taki sposób, że całość opowieści okazuje się być wiarygodna i niemalże gotowi jesteśmy uwierzyć w istnienie ludzi żyjących poza czasem. Wkraczają do życia głównej bohaterki, Holly Sykes jakby przenikali przez mury, wychodzą ze świata snu, pojawiają się z powietrza wpływając na jej losy. Poznajemy Holly kiedy ma szesnaście lat, a rozstajemy się z nią, gdy osiąga wiek siedemdziesięciu pięciu. Przez ten czas obserwujemy jak zmienia się ze skoncentrowanej na sobie nastolatki w dojrzałą kobietę, która wiele w życiu doświadczyła. Fascynujące jest jak Mitchellowi udało stworzyć się wielowymiarowy obraz jednostki, jej charakteru, dylematów, przeżyć i uczuć. Po lekturze „Czasomierzy” czuję się jakbym znała Holly i przyjaźniła się z nią od lat. Takie książki inspirują pytania typu – czy przypadkiem my ludzie również nie zostaliśmy napisani? Czy nikt nie pisze mnie w tej chwili kiedy ja pisze o Holly Sykes? Tak głęboki opis postaci nie dotyczy jedynie Holly, wokół której koncentruje się akcja powieści. Także postacie drugoplanowe są równie dobrze przedstawione. Sposób narracji prowadzony w pierwszej osobie ułatwia zapoznanie się z nimi i zrozumienie ich motywacji. W całość splatają się opowieści Holly i osób, które w pewien sposób kocha – jej partnera Eda – reportera wojennego; Marinusa, który przeżył wiele wcieleń; podstarzałego pisarza, który dni sławy ma już za sobą czy cynicznego studenta, z którym Holly poznaje się w Szwajcarii. Podobnie jak w „Atlasie chmur” wszyscy powiązani są niewidzialnymi nićmi, które unoszą się w czasie i przestrzeni. Poruszanie się według tych linii, razem z nimi, jest intrygującą podróżą.

Trzeba to jasno powiedzieć – „Czasomierze” charakteryzują się dużą złożonością i nie jest to książka, która spodoba się każdemu. Wątki splatają się i rozplatają, zmieniają się czas i miejsce. Jakbyśmy patrzyli równolegle na wiele scen, na których rozgrywają się różne spektakle. Jednocześnie całość jest spójna, a elementy układanki sensowne. Współistnienie tak dużej ilości planów mogłoby być dla czytelnika męczące, ale w tym przypadku tak nie jest, co świadczy o wysokim kunszcie autora. „Czasomierze” należą do lektur, od których trudno się oderwać jeżeli już raz wejdzie się w ich świat. Oprócz głębi psychologicznej postaci, niewątpliwą zaletą jest też warstwa socjologiczna i obserwacje społeczeństwa i jego przemian na arenie globalnej. „Czasomierze” są bowiem również przestrogą przed ścieżką jaką jest rozbuchany konsumpcjonizm naszych czasów. Tym bardziej poruszającą, że właściwie już stoimy na krawędzi. Można zatem czytać powieść Mitchgella również jako swoiste memento, nie tylko książkę przygodową na temat mistycznej wojny między horologami i anachoretami. Moim zdaniem akcja stanowi tylko pretekst, by powiedzieć rzeczy istotne o nas samych. Tak jest w przypadku każdego, naprawdę dobrego działa sztuki. Pełnię przekazu jesteśmy w stanie odczytać dopiero pod koniec książki, chociaż jego zarys widać w całości fabuły. Według mnie podsumowanie jest proste – w ostatecznym rozrachunku liczą się tylko ci, których kochamy.

Warto czytać dobre książki z wartką akcją, które przypominają nam o tym, co ważne. Dlatego polecam lekturę „Czasomierzy” Davida Mitchella. Czuję, że może być to jeden z autorów, do których będę wracać. Jutro zaczynam „Tysiąc jesieni Jacoba Zoeta” żeby się o tym przekonać. Już nie mogę się doczekać.