Kiedy zgniłe wyże przechodzą nad krajem, nie ma nic lepszego niż zanurzyć się w opowieść, która przeniesie nas do innego świata. Takim wehikułem może być „Baśniowa opowieść” Stephena Kinga.
Stephen King, zupełnie niesłusznie, postrzegany jest przede wszystkim jako autor horrorów. I to prawda, że jego książki budzą dreszczyk grozy, ale są to horrory bardziej w stylu Lovecrafta niż przerażających slasherów typu ręka, noga, mózg na ścianie. „Baśniowa opowieść” odwołuje się zresztą do Lovecrafta właściwie bezpośrednio. Oczywiste są też inspiracje moim ulubionym klasykiem czyli zbiorem opowieści „Green town” Raya Brandbury. A skoro trafiamy do Green town, to spotykamy „Jakiś potwór tu nadchodzi”, a stąd już jest blisko do „Stranger things” więc jeżeli ktoś lubi taki klimat, to „Baśniowa opowieść” na pewno mu się spodoba. Otwiera też drzwi do krainy baśni – King czerpie z tej tradycji pełnymi garściami, co musi być naturalne dla pisarza literatury grozy, bo oryginalne baśnie, które znajdują swoje źródło w folklorze ludowym, są przerażające. Czytając „Baśniową opowieść” spotkamy Rumpelsztyka i Gęsiareczkę, historię Jasia i magicznej fasoli, olbrzymy, klątwy i prawdziwą królewnę. Będzie nam towarzyszyć galeria znanych postaci i wątków, ale przedstawiona w zupełnie nowych okolicznościach. Nie jest to może fabuła bardzo odkrywcza, a książka na pewno nie jest osiągnięciem na miarę chociażby „Bastionu”, ale zawiera wiele ciekawych elementów. Interesująca jest przede wszystkim postać głównego bohatera, nie jest to bowiem baśniowy bohater bez skazy. Siedemnastoletni Charlie, mimo młodego wieku, jest obarczony bagażem doświadczeń, z którymi nie zawsze radził sobie w pozytywny sposób. Stephen King mówi nam jasno – to, że nie jesteś ideałem i popełniłeś w życiu błędy, cię nie skreśla, nadal możesz stać się bohaterem swojej opowieści.
„Baśniową opowieść” czyta się gładko i szybko, jak to Kinga, ale historia, co cenne, skłania do refleksji. W tym kontekście, najciekawszym wątkiem są rozważania o istocie zła i teza, że ziarno zła jest obecne w każdym człowieku. Znaczenie mają nasze wybory i kierunek jaki nadamy czynom. Jeżeli czytelnik spojrzy uważnie, dostrzeże, że przemiana bohatera związana jest z jego decyzjami, a każdy akt odwagi powodowany miłością lub współczuciem, zmienia Charliego, budując nowe możliwości i głębsze zrozumienie samego siebie. Może właśnie po to są te wszystkie burzliwe i straszne przygody na naszej drodze? Kto to wie na pewno?
Na pewno to dobrze czyta się „Baśniową opowieść” w listopadzie, gdy zmierzch zapada szybko, noce są zimne, a pełnia nam świeci. Słychać, że „Jakiś potwór tu nadchodzi”, Cthulhu, pradawny, przerażający bóg…