Temperatura nad ranem nie pozostawia wątpliwości – jesień is coming. Jeszcze bronię się przed włączeniem ogrzewania. Jeszcze liczę na ostatnie podmuchy ciepła. Jednak zbliża się nieunikniony koniec lata. Zmierzch zaskoczył mnie ostatnio nieprzyjemnie kiedy wracałam rowerem od koleżanki. Jak to ciemno o 20stej? Odchodzenie lata zawsze ma w sobie jakiś rodzaj snującego się smutku. Nie tym razem jednak. Tym razem witam jesień jak dobrą przyjaciółkę. Przynajmniej jeden przewidywalny element.
„Obyś żył w ciekawych czasach” – to stare, chińskie przekleństwo. Czasy mamy niewątpliwie ciekawe. A ich główną cechą jest niepewność. Wiemy, że nic nie wiemy. Jaka będzie kolejna fala i czy dzieciaki zostaną w szkołach. Czy znowu rozwali nas lockdown. Nie wiadomo nawet jakie podatki będziemy płacić w przyszłym roku. Destabilizacja.
Na szczęście, bociany odlatują jak zawsze na południe. Na szczęcie jabłka dojrzewają karmiąc słodycz słońcem. Na szczęście babie lato jak zwykle zaczyna się pojawiać, niesione wiatrem. Na szczęście można już zbierać czerwone jarzębiny na nalewkę. Maślaki powoli wychodzą pod sosnami w ogrodzie. Brzoza okrywa się złotem. Słońce zachodzi na zachodzie.
Dobrze w tym czasie opatulić się tym, co dobrze znamy i lubimy. Przygotować jesienną herbatę z miodem. Czytać wieczorami książki, leniwie przeciągając się pod kocem. Przytulić do bliskiej osoby. Oglądać seriale. Słuchać bosa novy. Nie ma lepszego czasu żeby być dobrym dla siebie niż odchodzenie lata.
Trzeba się przygotować do krótkich dni i długich nocy. Nakarmić słońcem tak żeby starczyło do wiosny. Zrobić zapasy ciepła w skórze. Za dużo nie myśleć, szczególnie o problemach. Zebrać cukinie, pokroić i zamrozić żeby zupa w środku zimy była miłym wspomnieniem lata. Usmażyć jabłka prażone i włożyć ostatni szczaw do słoików. Dobrze jest robić przetwory. Robienie przetworów jest jak zamykanie lata na później. Uspokaja i utrwala obfitość. Proste czynności są schronieniem od skomplikowanych stanów tego świata.
Kiedy to wszystko się wykona, to już może przyjść zima. Oczywiście lepiej żeby nie przybywała zbyt rychło. Jednak przygotowani, zaimpregnowani będziemy na nią bardziej gotowi. Nie powiem, że będziemy jej się śmiać w nos, bo lepiej nie kusić losu i nie rzucać mu wyzwań. Największemu chojrakowi potrafi pokazać, że tylko mu się zdawało, że jest chojrakiem. Jednak można żyć nadzieją, że tak jak przemija lato, świat znowu odtworzy się na wiosnę.