Recenzje

„Nie patrz w górę” to film, który trzeba zobaczyć

Mimo plejady gwiazd, którą Netflix zatrudnił do „Nie patrz w górę” nie byłam nastawiona entuzjastycznie do tego filmu. Niestety zdarzało się, że Netflix produkował filmy z aktorami top of the top, które okazywały się, delikatnie rzecz ujmując, nie najlepsze. Tym razem jednak rozczarowania nie było, wręcz przeciwnie: „Nie parz w górę” to film błyskotliwy.

Dawno nie widziałam filmu, na którym bawiłabym się aż tak dobrze. Uważam, że stwierdzenie: „śmiech to zdrowie” jest samą prawdą i jeszcze raz prawdą więc szukam pretekstów żeby śmiać jak najczęściej, nawet jeżeli jest to trochę na wyrost. „Nie patrz w górę” jest unikalnym połączeniem filmu, który umożliwia śmiech, właściwie przez cały czas trwania seansu i kina, które skłania do refleksji. To film zabawny i głęboko smutny jednocześnie. Smutne są bowiem konstatacje płynące z oglądu rzeczywistości, który film przedstawia. Diagnoza stanu umysłu naszej globalnej wioski jest niestety przerażająca. Próby przebicia się z informacją na temat nieuniknionego zderzenia komety z planetą Ziemią, podejmowane przez naukowców, którzy dokonali jej odkrycia, są komiczne, ale też niestety do bólu prawdziwe. Cały film przypomina znakomitą scenę z „Sens życia według Monthy Pythona”, w której na posiedzeniu dyrektorów korporacji, jeden z uczestników przedstawia odkrycia na temat duszy, zgodnie z którymi nie rodzimy się z duszą ab initio, lecz konieczne jest jej zbudowanie w procesie samoobserwacji, niestety ludzie nie przejmują się tym, bo ich uwagę odwracają informacje kompletnie nieistotne. Po tym wystąpieniu padają dane na temat kapeluszy i od tego momentu cała dyskusja koncentruje się na kapeluszach. Bohaterowie „Nie patrz w górę” zmagają się z tym samym problemem – kapelusze są znacznie ważniejsze niż kometa.

Aktualność „Nie patrz w górę” jest uderzająca. Film jak w soczewce pokazuje wszystkie psychologiczne procesy zaprzeczenia i wyparcia, z którymi mamy do czynienia podczas pandemii, aż po tezę, że żadnego wirusa nie ma i na pewno jest to spisek. Te same zjawiska uruchamiają się w społeczeństwie  w przypadku katastrofy klimatycznej. Mamy wszystkie dane, wiemy dokąd zmierzamy, ale lepiej „nie patrzeć w górę”, wygodniej jest odwrócić wzrok i nie konfrontować się z nieprzyjemnymi informacjami. Prześmiewcza formuła filmu nie osłabia diagnozy, którą podaje: to, co istotne ginie w zalewie miałkich informacji, a  kluczowe decyzje podejmowane są przez osoby, które nie mają właściwie żadnych kompetencji żeby je podejmować. Genialna w tym kontekście jest postać prezydent Janie Orelean, w wydaniu Meryl Streep. Portret mechanizmów władzy i ich uwarunkowań jest prześmiewczy, ale też ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Konfrontacja  z tym światem dwójki naukowców z Uniwersytetu Michigan musi dać efekt komiczny. Leonardo di Caprio i Jennifer Lawrence są wspaniali w rolach astronomów próbujących przekazać niewygodną prawdę. Leonardo di Caprio za rolę Dr Randalla Mindy powinien dostać przynajmniej nominację do oskara, bo to popis aktorstwa na najwyższym poziomie przez cały czas trwania filmu, aż po kulminacyjny monolog w studiu telewizyjnym. Monolog,  który jest nie tylko ostatnią próbą przebudzenia społeczeństwa, ale też przejmującą diagnozą jego stanu, w której głośno wybrzmiewa pytanie: „Co się z nami stało?”. To wizerunek świata, w którym większą wartość ma kawałek tyłka celebrytki pokazany na insta niż opinie naukowców, którzy studiowali przez lata żeby zostać ekspertami w swojej dziedzinie.

Po obejrzeniu filmu, nie dziwię się, że twórcom udało się zgromadzić w jednej produkcji m.in. Leonardo di Caprio, Jennifer Lawrence, Maryl Streep, Kate Blanchett, Johna Hilla i Thimothée Chalameta – ten film zawiera niezwykle ważny przekaz. Chociażby taki żeby choć chwilę zastanowić się dlaczego nie patrzymy w górę i jakie mogą być tego konsekwencje. Może dzięki wykorzystaniu komizmu i plejadzie największych gwiazd Hollywood, uda się ta sztuka i przekaz dotrze do istotnej części ludzkości. Chociaż, czekajcie … kapelusze, nie zapominajmy, że najważniejsze są kapelusze.

Grafika: źródło: Netfilix