Relacje

Rekomendacja świąteczna – „Dziadek do orzechów”

Kiedy byłam małym dzieckiem, tradycyjnym przedstawieniem do oglądania w telewizorze w okresie Świąt Bożego Narodzenia był nie „Kelvin sam w domu”, lecz „Dziadek do orzechów”. Do dzisiaj pamiętam najpiękniejsze obrazy tego spektaklu, które budziły mój zachwyt i dlatego mam ogromny sentyment do tej opowieści. Jest też dla mnie niezbędnym elementem w czasie wigilijnym, bo wciąż mnie zachwyca. Słuchanie muzyki Czajkowskiego do baletu „Dziadek do orzechów” jest dla mnie sposobem na przywołanie magicznego klimatu świąt, który pamiętam z dzieciństwa. To jest muzyka czarodziejska jak zaklęcie lub dobra wróżba.

„Dziadek do orzechów” jest pierwotnie opowieścią T. A. Hoffmana, w wersji A. Dumasa. Na podstawie tej historii powstało libretto do baletu. Muzykę stworzył Czajkowski. Prapremiera spektaklu miała miejsce w 1892 r., oczywiście w grudniu, w Petersburgu.

Od tego czasu „Dziadek do orzechów” jest grany na wielu scenach całego świata, szczególnie w okresie Bożego Narodzenia. Jest to najlepszy czas dla niego, ponieważ akcja „Dziadka do orzechów” dzieje się w Wigilię, a bohaterami są m. n. choinkowe zabawki. Tajemnicza przygoda rozpoczyna się właściwie, gdy Klara wchodzi do ogromnego pokoju, w którym stoi choinka. Wybija północ – godzina czarów. Z kątów pokoju wychodzą myszy, które próbują odebrać Klarze Dziadka do orzechów. Choinka rośnie i staje się wielkim drzewem. Klara również dojrzewa i przemienia się w młodą kobietę, a Dziadek do orzechów w Księcia – jej obrońcę (czy to nie piękna bajka?). Wybucha wojna między myszami a ołowianymi żołnierzami. Jest noc, na choince palą się światła świec, za oknami padający śnieg. W taki czas wszystko się może zdarzyć.

Fantastyczny klimat „Dziadka do orzechów” wspaniale pasuje do zimowych świąt. Balet sam w sobie, to rodzaj sztuki, który cudownie komponuje się ze świąteczną atmosferą. Poza tym „Dziadek do orzechów” pozwala wrócić na chwilę do krainy dzieciństwa, gdzie nie ma nic dziwnego w tym, że popsuty Dziadek do orzechów może zamienić się w Księcia, podobnie jak mała dziewczynka w Księżniczkę. Zupełnie naturalne i całkowicie wiarygodne są też krainy, po których podróżują bohaterowie w II akcie – Kraina Słodyczy, w której rośnie niezwykła Cukrowa Łąka, Gwiazdkowy Las i Konfiturowy Gaj. Przecież całe Święta Bożego Narodzenia są czasem łakomczuchów, więc jak może dziwić, że postaci przechodzą przez Bramę Łakomczuchów w czas obfitości.

Bożym Narodzeniem warto się cieszyć choćby dlatego, że jest przecież cały, dosłownie Krainą Słodyczy – tyle dobra dookoła. Jeszcze lepiej jest objadać się ciastem słuchając muzyki Czajkowskiego i oglądając kostiumy i barwne dekoracje „Dziadka do orzechów”. Bywają pod względem wizualnym spektakularne przedstawienia tego baletu. „Dziadek do orzechów” zresztą daje ogromne możliwości stworzenia bajkowej, malowniczej atmosfery, co w połączeniu z tańcem klasycznym jest prawdziwym festiwalem piękna.

„Dziadek do orzechów” to nie tylko balet. Dla tych którzy nie przepadają za tą formą sztuki, są też filmy fabularne i animowane. Każdy z nich jest wcieloną w życie, cudowną fantazją, która pozwala oderwać się od codzienności i rutyny, odpłynąć w świąteczne, czarowne krainy.

„Dziadek do orzechów” ma też tę zaletę, że jest dziełem międzypokoleniowym i można go oglądać całą rodziną. Seans może być interesujący zarówno dla dzieci jak i dla rodziców. Każde pokolenie zapewne co innego uzna za ciekawe. Jako dorosła osoba odkryłam na przykład, że romans Dziadka do orzechów i Klary jest cokolwiek dwuznaczny – on jest przecież taki twardy, drewniany, przez to może taki pociągający.

Może zatem w tym roku, warto zamiast Kelvin sięgnąć po klasykę i dać się zaczarować magii „Dziadka do orzechów”. Zwłaszcza, że muzyka jest naprawdę urzekająca i energetyzująco – czarodziejska. Płynie swoimi walcami i suitami przez pokoje jak rzeka światła. Czajkowski wspaniale potrafił uchwycić atmosferę bajkowego, dziecięcego świata, świata, w którym nie ma rzeczy niemożliwych. Jeżeli zdarzyły Wam się kiedyś kolorowe sny, po których budziliście się z uczuciem szczęścia – to „Dziadek do orzechów” jest właśnie jednym z takich snów.

Foto: frizzlednewt