Relacje

Z serii siedem grzechów głównych – gniew

Gniew jest naturalną reakcją na sytuacje negatywne. Takimi sytuacjami może być naruszenie granic, niechciane ograniczenie w działaniu, wyrządzona krzywda. Sam w sobie nie jest zatem zjawiskiem negatywnym i jako samoistna reakcja emocjonalna powinien zostać wyrażony. Gniew tłumiony prędzej czy później wybuchnie ze zdwojoną siłą powodując znacznie większe zniszczenia. Często mówi się nawet o słusznym gniewie, gdy powodem dla niego jest usprawiedliwione oburzenie z powodu niewłaściwego, złego zachowania wobec jednostki, która go doznaje lub innych ludzi. Kiedy zatem gniew staje się problemem?

Gniew nie bez powodu znajduje się na liście siedmiu grzechów głównych. Łatwo bowiem w gniewie przekroczyć cienką granicę, za którą gniew z usprawiedliwionej reakcji staje się agresywnym potworem, dążącym do odwetu. Mamy wtedy do czynienia z całkowitym zaślepieniem przez tę bardzo silną emocję, która z reakcji przemienia się w atak, często niewspółmierny do sytuacji, która ją wywołała. Widziałam kiedyś wywiad z młodą dziewczyną osadzoną w więzieniu za zabójstwo sąsiadki. Sąsiadka przez wiele miesięcy dokuczała jej ponieważ dziewczyna samotnie wychowywała dziecko. Któregoś dnia, po kolejnej obeldze, udusiła starszą panią. Nie do końca potrafiła zrozumieć dlaczego została ukarana. W końcu zachowanie sąsiadki było naganne. Jednak odebranie komuś życia z powodu słownej agresji jest przykładem takiego niewspółmiernego gniewu, przekroczeniem granicy, które nie znajduje usprawiedliwienia. Może stanowić okoliczność łagodzącą, ale nie stanowi podstawy dla uniewinnienia osoby w pełni poczytalnej, która powinna przewidywać konsekwencje swoich czynów.

W buddyzmie gniew jest postrzegany jako jedna z największych przeszkód na drodze do oświecenia. Jak mało, która emocja jest podatny na całkowite wymknięcie się spod kontroli. W takich momentach człowiek przestaje racjonalnie myśleć i jest całkowicie opętany przez gniew. Nieprzypadkowo użyłam tutaj słowa opętany ponieważ jednostka owładnięta gniewem jest w stanie zmienić się tak bardzo jakby nie była dobrze nam znanym człowiekiem, lecz demonem, który wstąpił w jego ciało. Gniew jest dodatkowo bardzo niebezpieczny bo zmienia również postrzeganie świata. Funkcją gniewu jest przygotowanie do ataku, a najbardziej skuteczny atak można wykonać wobec wroga, którego się nienawidzi. Gniew zatem sprawia, że nie widzimy w swoim adwersarzu, czy otoczeniu żadnych pozytywnych cech, liczy się wtedy tylko to co negatywne. Gniew wypacza percepcję, dlatego pod wpływem tej emocji  tak łatwo padają słowa, których normalnie człowiek by nie wypowiedział, krzywdzące i często niesprawiedliwe. Taki rodzaj gniewu stanowi zatem wykroczenie przeciwko bliźnieniu, ale de facto też przeciwko samemu sobie ponieważ gniew pochłania także jednostkę, która go doświadcza. Jest emocją, która pochłania ogromne ilości energii, wyczerpując zasoby, niszcząc świat wewnętrzny.

Gniew ma negatywny wymiar gdy świadomie prowokujemy jego wybuch, na przykład po to, by wyrzucić z siebie skumulowane negatywne emocje i napięcia, które nas męczą. Jest destrukcyjny gdy podtrzymujemy swój gniew i uparcie podążamy jego drogą nawet kiedy w zewnętrznym świecie zniknęły już przyczyny, które nas do tego sprowokowały. Jest grzechem kiedy prowadzi do pragnienia odwetu i nienawiści wobec drugiego człowieka.

Kluczowe zatem jest zatrzymanie się w gniewie. Niedopuszczenie do tego, by nas zaślepił bo wtedy jest już za późno. Ważne jest, by nie stracić go z oczu i cały czas widzieć siebie samego i otoczenie, kiedy ogarnia nas gniew. Pojawia się wtedy przestrzeń dla analizy wraca zdolność myślenia, którą gniew redukuje praktycznie do zera. Wtedy istnieje możliwość wyhamowania emocji, cofnięcia się krok do tyłu, a nawet zadania sobie pytania, czy na pewno ta konkretna sytuacja warta jest tego, by poniosły mnie gniewne konie nie wiadomo w jakie rejony. Skutki gniewu potrafią być trudne do wyleczenia. Raz wypowiedzianych słów nie da się zawrócić, dokonanych czynów – cofnąć. Warto zatem poradzić sobie z gniewem zanim poczynimy nieodwracalne szkody. To, że ktoś inny nas sprowokował w ostatecznym rozrachunku nie ma znaczenia, bo to my odpowiadamy za nasze reakcje i za to kim się za ich sprawą stajemy. Można starać się zagłuszyć tym swoje sumienie, co zresztą wielu gniewnych ludzi praktykuje. Jednak gdzieś tam w głębi cichy głosik nie przestanie przypominać o sobie, jeżeli oczywiście nie jest się do końca głuchym na jego wołanie. W istocie jest tak jak w historii o białej chusteczce z „Mistrza i Małgorzaty” Bułhakowa – Małgorzata na balu u Szatana poznała dziewczynę, której codziennie przynosili białą chusteczkę, ponieważ udusiła nią  swoje nowo narodzone dziecko. To była jej kara na wieczność. Dziecko było wynikiem przymusu, którego dopuścił się właściciel oberży, w której pracowała. Jednak kiedy Małgorzata zadała pytanie – a co z oberżystą? usłyszała odpowiedź: „….to nie oberżysta dusił w lesie niemowlę chusteczką.”

Przyjmuje się, że stopień umiejętności radzenia sobie z gniewem jest pochodną poziomu socjalizacji danej jednostki. Nie można jednak zapominać o roli czynników wrodzonych, w tym rodzaju temperamentu. Co oznacza, że dla niektórych ludzi gniew i panowanie nad nim będzie wyzwaniem większym niż dla innych. Jednak to oni właśnie powinni, wiedząc o tym, bardziej uważać na swój gniew, bo zawsze będzie dla nich trudnym zadaniem. Sama dobrze o tym wiem, w końcu zostałam obdarzona silnym temperamentem i gniew jest dla mnie zadaniem zadanym do rozwiązania.