Brakowało mi takiego serialu jak „Łasuch”. Większość dobrych seriali jest jednak raczej ciężka tematycznie i bywa mocno drastyczna. Nie jest tak, że „Łasuch” jest wyłącznie lekki i przyjemny, nic bardziej mylnego, jednak zachowuje klimat kina familijnego, który powoduje, że można go oglądać całą rodziną, jeżeli dzieci są trochę starsze.
„Łasuch” jest ciekawym ujęciem tematu postapo. Świat dotknięty przez epidemię zmienia się nieodwołalnie również dlatego, że nowo narodzone dzieci mają cechy hybryd ludzi i zwierząt. Główny bohater posiada poroże jak mały jelonek. Ma też czuły słuch i węch. Jest też niezwykle sympatyczną postacią, której kibicujemy od pierwszego wejrzenia. Serial szczęśliwie unika jednak pułapki jaką mogłaby być w tej sytuacji nadmierna cukierkowość. Zachowując walory filmu familijnego, stawia też przed widzem zawsze aktualne pytania dotyczące stosunku ludzi do inności. Ciekawie przedstawia również problem dojrzewania i wchodzenia w dorosłość w nieprzyjaznym świecie. Relacje między bohaterami również są złożone i nieoczywiste, poza tym ewoluują tworząc między nimi nowe przestrzenie. Dzięki temu serial umożliwia zaangażowanie na wielu poziomach, co powoduje, że trudno jest się od niego oderwać.
„Łasuch” prezentuje też wysoki poziom od strony technicznej. To dojrzała produkcja z bardzo dobrze wykonaną charakteryzacją, której zawdzięczamy realistyczny wygląd hybryd. Nie omieszkam przy tej okazji wspomnieć „Wiedźmina”, który pod tym względem rozczarowuje. Okazuje się jednak, że Netflix potrafi w efekty specjalne jak się trochę postara. Dobre poprowadzenie historii i przyzwoite zdjęcia powodują, że trzyma całkiem niezły poziom. Reżyser potrafi zagrać subtelnie na uczuciach widza, a sceny, które można byłoby uznać za trudne emocjonalnie przedstawione są bez zbędnego epatowania brutalnością i przemocą. Wydaje mi się ważne, szczególnie w tym czasie, że przez cały sezon serial oferuje doświadczenie nadziei. Główny bohater przez swój dziecięcy entuzjazm ma zdolność do pozytywnego wpływania na otoczenie i nie dotyczy to tylko jego serialowych towarzyszy. „Łasuch” należy do tego typu produkcji, które podnoszą na duchu, a wydaje się to teraz szczególnie istotne. Świat „Łasucha” nie jest zbyt przyjaznym miejscem, oględnie rzecz ujmując, ale nawet w tym świecie możliwe jest tworzenie przyjaźni, bycie przyzwoitym i przetrwanie mimo licznych przeciwności.
Warto sięgnąć po ten tytuł, szczególnie że łączyć może przed telewizorem całe rodziny. Muszę jednak ostrzec, że stanowi ryzyko późnego zalegnięcia w łóżku, bo jeszcze tylko jeden odcinek, jeszcze jeden, a potem człowiek jest średnio wyspany. Z tego względu najlepiej chyba załączyć serial w łikend.