Upadek Gandalfa w Morii jest jedną z najmocniejszych i najbardziej wzruszających scen „Władcy pierścieni”. Nigdy nie zapomnę tego momentu gdy miałam trzynaście lat i pierwszy raz czytałam „Drużynę Pierścienia”, a Gandalf wypowiedział na moście w Khazad – dum słowa: „Uciekajcie, szaleńcy!” i zaraz potem runął w otchłań. Czułam się jakby niebo spadło mi na głowę. Nic dziwnego zatem, że moja radość była ogromna gdy Gandalf pojawił się znowu w lasach Fangorn. Chciałabym przyjrzeć się dziś symbolicznemu wymiarowi drogi Gandalfa przez Morię i znowu na powierzchnię, zwłaszcza że bardzo dobrze wpisuje się to w czas Wielkiego Tygodnia.
Upadek na moście w Khazad – dum
Drużyna pierścienia wyrusza z Rivendell pod koniec grudnia, mimo to Gandalf, przewodnik wyprawy, ma nadzieję przeprawić się z powodzeniem przez Góry Mgliste. Drużyna próbuje przejść przełęczą Karadhrasu jednak góra zwycięża i silna zamieć zmusza ich do zawrócenia z obranej drogi. Jedyną alternatywą jest ścieżka prowadząca pod górami, przez Khazad – dum – Czarny Szyb, Morię w języku elfów czyli starożytną kopalnię krasnoludów. Gandalf wzdryga się przed podjęciem takiej decyzji, chociaż liczył się z nią od początku. Krasnoludzi w pogoni za pięknym mithrilem, kopali zbyt głęboko i obudzili złe moce więc jest to decyzja bardzo ryzykowna. Z wypowiedzi Aragorna możemy również domyśleć się, że szczególne zagrożenie może stanowić dla samego Gandalfa. Podobnie zatem jak Frodo, który podjął się bycia powiernikiem pierścienia ze względu na okoliczności, tak Gandalf musi zmierzyć się z podobnym zadaniem. Ostatecznie okazuje się, że nie ma innego wyjścia, wycofując się przed atakiem wilków, drużyna schodzi do podziemi, do ciemnej, niebezpiecznej kopalni Morii. Niestety Gandalf spotyka tam potężnego przeciwnika. Na moście w Khazad – dum, mając drogę wyjścia w zasięgu ręki, Gandalf staje naprzeciwko zguby Durina – Barloga, sługi samego Morgotha, potężnej skrzydlatej bestii z ciemności i ognia.
Nigdy nie wybieramy sami takich dróg. Zmuszają nas do tego koleje losu. Zejście do Morii symbolizuje z jednej strony trudne okoliczności, z którymi w swojej życiowej podróży styka się człowiek, z drugiej zejście do obszaru własnej podświadomości. Oba te aspekty ściśle się ze sobą łączą. To właśnie w najbardziej kryzysowych chwilach swojego życia człowiek zostaje zmuszony lub inaczej rzecz ujmując – dostaję szansę na podróż w głąb samego siebie, której normalnie, by nie odbył. W takich stanach jednak nie ma innego wyjścia. Jest jak Gandalf na moście w Khazad– dum, nie ma możliwości ruchu więc musi się skonfrontować z tym co przed sobą zobaczy. Gandalf jest czarodziejem światła, sługą Tajemnego Ognia i spotyka swoje alter ego, płomień z Udunu, sługę ciemności. To symboliczny obraz zetknięcia się ze swoim największym wrogiem, najgorszym lękiem, koszmarem, który budzi pośród nocy. To jest uniwersalna figura, którą przynosi każdemu z nas życie. Wielu ludziom zdarzają się takie konfrontacje w różnej postaci. Gandalf musi spaść z mostu żeby podjąć walkę z cieniem. Musi zanurzyć się głęboko w otchłań, w same najgłębsze czeluści ziemi, żeby poznać swojego przeciwnika i stoczyć z nim walkę. Ten upadek ma głęboki sens, jest niezbędnym elementem jego rozwoju.
Walka i przemiana
Gandalf długo spadał w dół razem ze swoim przeciwnikiem Balrogiem, który palił go żywym ogniem. Twarz Gandalfa, gdy opowiada o tym przyjaciołom, naznaczona jest cierpieniem. Upadek do otchłani jest bowiem drogą cierpienia i walki, by się mu nie poddać. Rozpacz jest największą pokusą jaka czeka tam na człowieka. Poddanie się jej i zaprzestanie walki może spowodować zagubienie w czeluściach piekieł. Gadalf „na dnie rozpaczy” biegł za swoim wrogiem korytarzami wydrążonymi w skale przez bezimienne stwory, po to by wydostać się na powierzchnię. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że bez Belroga – demona, który jest przyczyną jego upadku nie wróciłby z powrotem do świata. Na Nieskończonych Schodach odbywa się ich pojedynek na śmierć i życie, decydujący o tym, czy przetrwa ciemność czy wygra światło. Nazwa schodów i pojedynek również są symboliczne. Jak niekończąca się opowieść, walka odtwarza jest przez pokolenia. Gandalf strąca swego wroga w przepaść. Zostaje potem sam, nagi, obnażony pod niebem, a każdy dzień trwa wieki. To wtedy Gandalf w chwili pełnej jasności wybiega myślą w nieznane mu rejony, dotyka zjawisk, których wcześniej nie znał, a potem wraca zza granicy śmierci – odmieniony.
Powrót w innej postaci
Aragorn, Gimli i Legolas spotykają w lesie Fangorn Gandalfa już w innej postaci. Dla Gandalfa imię, którym go wołają jest jak echo z dalekiej przeszłość. Przeszedł przez wodę i ogień. Jego włosy i broda stały się białe. Galadriela odziała go w białe szaty, wygląda jakby spod jego skóry przeświecał blask. Nie jest już Gandalfem Szarym, lecz Białym, Biały Jeźdźcem, przewodnikiem podczas burzy, która nadchodzi ze wschodu. W swoim bractwie, cechu czarodziei nosi kolor symbolizujący osiągnięcie poziomu najwyższego wtajemniczenia. Jego świadomość pogłębiła się, a sztuka czarów, którą władał znalazła się na bardziej zaawansowanym poziomie.
Odkąd rozstałem się z wami, przeszedłem przez ogień i głęboką wodę. Zapomniałem wiele z tego, co – jak mi się zdawało – wiedziałem; nauczyłem się za to wiele z tego, co ongi zapomniałem. Widzę mnóstwo rzeczy dalekich. Lecz nie dostrzegam mnóstwa najbliższych.
Jednak najważniejsza jest przemiana duchowa, która się w nim dokonuje. Przejście przez ogień i głęboką wodą jest symbolem podwójnego oczyszczenia. Oba te żywioły mają taką moc. Gandalf obmyty wodą, wypalony w ogniu staje się białym czarodziejem.
Efektem trudnych doświadczeń często jest zmiana świadomości i jej pogłębienie. Ludzie, którzy mają za sobą takie przeżycia często zmieniają optykę i zaczynają dostrzegać w życiu wartości, których wcześniej nie widzieli. Zejście Gandalafa do Morii symbolizuje poszukiwanie głębszego wymiaru, jest to wydarzenie konieczne dla dalszego rozwoju fabuły książki. Ganadalf musiał przejść przez Morię żeby być zdolnym do wypełnienia funkcji, które zostały mu powierzone w wojnie o pierścień. Podobną drogę przechodzi potem Aragorn. By stać się królem, godnym tronu największego ludzkiego królestwa w Śródziemiu musi spojrzeć w palantir, by stanąć oko w oko z Sauronem, a potem przejść Ścieżką Umarłych. Podobnie jak Gandlaf schodzi do krainy upiorów, by wyjść z niej znowu na światło dzienne i przemienić się, stać się ze strażnika Aragorna, królem Elessarem.
Trudne doświadczenia, schodzenie do najgłębszych otchłani ziemi poprzedza osiągniecie kolejnych stopni dojrzałości, a nawet zupełnej przemiany świadomości, która zwana jest oświeceniem, przebudzeniem lub zbawieniem.
Potęga mitu
Pisałam już na blogu, że Tolkien chciał być twórcą mitu i niewątpliwie udało mu się to osiągnąć. Jego wielkie dzieło to nie tylko wspaniałe opowieści, ale też mitologia. Tolkien opiera ją na mitach znanych od dawna w kulturze ludzkiej i wciąż żywych. Podróż Gandalfa do najgłębszych stref ziemi, powrót i przemiana, która jest tej podróży skutkiem to odtworzenie jednego z najstarszych ludzkich mitów. Już bardzo wczesne formy religijne takie jak szamanizm znały podróże do otchłani, wędrówki do piekieł, z których czarownik powracał bogatszy o nową wiedzę. W taką podróż udaje się nordyjski bóg Odyn. Z tej mitologii Tolkien czerpał wiele inspiracji. Jest to również centralny, niezwykle ważny przekaz religii chrześcijańskiej. Zstąpienie do piekieł i zmartwychwstanie to jedna z najpotężniejszych, jeżeli nie najpotężniejsza ludzka historia. Ujmuje ona symbolicznie rytm życia, zarówno aspekt codziennego wstawania i zachodzenia słońca jak i całości doświadczeń ludzkiego życia, jego upadków i wzlotów. Jest to też opowieść dająca nadzieję na to, że rytm ten nigdy się nie kończy, a życie jest kołem przemian i różnych postaci, a także możliwością przemiany w formy wyższe.