Zauważyłam, że w tym tygodniu myśli chodzą mi wokół tematów z lekka futurystycznych, postanowiłam zatem z okazji środy napisać o nurcie w sztuce, który bardzo lubię czyli futuryzmie właśnie.
Futuryzm narodził się w głowach włoskich artystów na początku XX w. Były to czasy zachłyśnięcia się nowoczesnością, pędem automobilu, samolotem w przestworzach, możliwościami techniki i wizjami przyszłości, w której rozwój cywilizacyjny zdawał się nie mieć granic.
W 1909 r. poeta Filippo Tommaso Marinetti i malarz Umberto Boccioni ogłaszają Manifest futuryzmu. Wskazuje on kategorie i wartości jakimi futuryści zamierzają się kierować. Główne hasła to bunt, odwaga, zuchwałość, skierowanie w stronę przyszłości, ruch, skok, szybkość, dynamika sztuki. Futuryzm w sztuce miał być jak pocisk wystrzelony z rewolweru albo jak wyścigowy samochód, który rozpędza się na prostej. Piękna dla nich jest wizja fabryki albo tłumu wznoszącego się w aktach przemocy i rewolucji. Z perspektywy czasu, wydaje się, że ten rodzaj estetyki mógł dać podwaliny pod szaleństwo faszyzmu i nazizmu. Wtedy jednak, twórcy mogli uważać, że budują nowy świat i są jak obraz Umberto Boccioniego „Miasto wstaje” – obraz przewodni tekstu (to ten na górze…;)
Głównymi przedstawicielami nurtu byli Umberto Boccioni, Carlo Carrà, Giacomo Balla, Gino Severini oraz Filippo Tommaso Marinetti, który był liderem ruchu.
Ideologia futuryzmu nie jest mi bliska, szczególnie negowanie wartości tradycji i odcięcie od natury, a także wychwalanie agresji i wojny. Jednak futuryzm wydał na świat parę obrazów i rzeźb, które uważam za zjawiskowe. Moimi ulubionymi artystami tego nurtu są Umberto Boccioni i Gino Severini. Obaj w malarstwie bywają nostalgiczni więc odbiegają de facto od futurystycznych założeń. Taki charakter ma na przykład obraz Severiniego pt. „El gato negro” – czarny kot. Bardzo przeze mnie lubiany, ze względu na mój głęboko sentymentalny stosunek do czarnych kotów (Kasandro, niechaj ci ziemia lekką będzie ☹).

Bardziej charakterystyczne dla futuryzmu są jednak wariacje na temat ruchu, na przykład „Dynamizm psa na smyczy” – Giacomo Balla:

Lub „Tancerka w błękicie” Gino Severiniego:

Spektakularną analizą ruchu jest cykl rzeźb Umberto Boccioniego „Jedyne formy ciągłości w przestrzeni”, które należą do moich ulubionych zjawisk w sztuce. Niesamowite postacie kroczące przez przestrzeń wyglądają jakby były zbudowane z ruchu. Nieodparcie kojarzą mi się też z kostiumem Dartha Vadera, więc zastanawiam się czy jego twórcy nie inspirowali się przypadkiem tymi obiektami.

Obsesyjne zainteresowanie osiągnięciami techniki powodowało, że również miasto bardzo często stawało się tematem obrazów futurystów. Przeważnie przetworzone, rozedrgane, żywe, tętniące. Takie jak na przykład w obrazie Umberto Boccioniego „Wizje symultaniczne”

lub „Taniec pan – pan w Monico” Gino Severini

Ciekawym zabiegiem jest oglądanie obrazów futurystycznych i ich wizji przyszłego świata i porównywanie ich z tym jak obecnie wygląda rzeczywistość. Niektóre z ich imaginacji nawet znalazło swoje ucieleśnienie. To co zostało utracone, moim zdaniem, to optymizm, który widać w malarstwie futurystycznym, przekonanie, że przyszłość będzie lepszym, wspaniałym światem. Niektóre projekcje futuryzmu mogą nam się obecnie wydawać naiwne, ale ja nadal lubię ich klimat. Roztańczone wzory barw na płótnach, tworzone o poranku rewolucji technicznej. Oglądam je po raz kolejny i naprawę lubię szaleństwo tych form.