Edward Hopper jest amerykańskim malarzem w sposób bardzo widoczny. Nie można mieć wątpliwości, że obrazy Ameryki są podstawowym tematem, który ujmuje w swojej twórczości. Paradoksalnie jednak, to właśnie fakt, że jego malarstwo jest głęboko związane z miejscem i czasem, w którym żyje, nadaje mu głębi i sprawia, że staje się uniwersalne. Trochę jak z mistykami, którzy poprzez wyczucie realności docierają do samych jej granic.
Hopper najbardziej jest znany z obrazów, które przedstawiają ludzi w konkretnych miejscach. Są to biura, wagony pociągów, bary, ulice, pokoje hotelowe. Każdy z nich jest przenikliwą diagnozą ludzkiej kondycji. Jednak jest także znakomitym malarzem krajobrazu, który chwyta w konkretne pudełka kadry. Często jego obrazy przypominają mi zdjęcia filmowe, stop klatki, które zatrzymują daną scenę. Obraz New Jork, New Heven i Hartford z 1931 r. należy do moich ulubionych pejzaży.
Jest to obraz złapany w locie, widziany zapewne z okien przejeżdżającego pociągu. Przedstawia temat charakterystyczny dla twórczości Hoppera czyli kontakt cywilizacji z naturą. Temat ten jest zresztą częścią amerykańskiego mitu, podróży na Zachód, zmagania się z przyrodą podczas konkwisty budowania nowego kraju. Tory klejowe przecinają ziemię równolegle do linii horyzontu. Jak zwykle u Hoppera jest w tym nienachalna symbolika. Tory stanowią z jednej strony swoiste powtórzenie natury (równoległy horyzont), z drugiej strony obraz ingerencji w nią. Tą podwójność podkreśla dodatkowo ostry światłocień obrazu. Przede wszystkim jednak, w moim odczuciu, jest to obraz chwili złapanej w locie. Ujęty został w tej stopklatce nawet ruch pociągu, w którym znajduje się obserwator. To fragment tu i teraz złapany w obraz.
Podobny wymiar ma obraz Wzgórze z latarnią. Bardzo malowniczy pejzaż.
W tym rozległym, amerykańskim krajobrazie w pracach Hoppera często pojawia się człowiek. I w tym wypadku zazwyczaj malarz także przedstawia dwoistość sytuacji. Człowiek jest samotny i mały w porównaniu z otaczającą ją przyrodą, sprawia wrażenie wyobcowanego. Jednocześnie jest jej elementem, często niemalże zlewa się z krajobrazem. Na pewno nie jest to obrazowość zgodna z amerykańskim mitem panowania nad terytorium. Tutaj człowiek nad niczym nie panuje. Bardzo dobrze ujmuje to obraz Stacja benzynowa
Obraz stacji benzynowej wygląda jak ostatni przyczółek cywilizacji na granicy nieokiełznanej przyrody. W te miejsce rzucony został człowiek, pracownik stacji Mobilgas. Droga za jego plecami wyznacza granicę między obszarem cywilizacji, a potęgą lasu. To krucha granica. W obrazie widać napięcie między tymi dwoma światami, potęgowane przez kontrast między elektrycznym światłem budynku stacji, które wyznacza strefę bezpieczną dla człowieka, a ciemnością lasu, która jest za nim. Nigdy nie wiesz, co może wyjść lasu. Może dlatego obsesyjnie rozszerzamy nasze strefy bezpieczeństwa, odbierając przyrodzie kolejne terytoria.
Człowiek na tle przyrody często u Hoppera jest postacią samotną. Uderzające jest ujęcie tego tematu w obrazie pod tytułem Samotność. Niestety nie znalazłam tego obrazu w przepastnych czeluściach wyszukiwarki, a bardzo chciałabym o nim opowiedzieć, więc opiszę co przedstawia. Jest to pojedynczy dom na granicy drogi i lasu. Nic więcej. Biały dom z czarnymi, jakby głuchymi oknami, przy drodze, która wydaje się nie mieć końca, na tle ogromnej przestrzeni świata. Samotność. Nic dodać nic ująć.
Kiedy wpisałam: „samotność Hopper” w wyszukiwarkę, obraz, który chciałam znaleźć nie pojawił się, za to pokazało się wiele innych. Dlatego, że to kolejny istotny temat w twórczości Hoppera. Jego obrazy to ilustracje ludzkiej samotności. Taka najwyraźniej jest w oczach malarza nasza kondycja. Jesteśmy sami, często wyobcowani, sami rodzimy się i sami będziemy w chwili śmierci. Hopper zankomicie potrafi pokazać różne wymiary samotności. Na przykład w obrazie Przedział C, wagon 193, samotność kobiety podróżującej pociągiem nie jest samotnością przytłaczającą. Jakby obserwator podejrzał kogoś, kto ma w końcu czas dla siebie i spokojnie kontempluje lekturę.
Nie ma w Przedziale C napięcia, które pojawia się często w innych obrazach samotności. Na przykład w obrazie Western Motel
W tym przedstawieniu cały krajobraz i otoczenie wydaje się odzwierciedlać stan psychiczny kobiety w pokoju. Jest ona sztywna od napięcia i samotna, samotnością osoby, która czeka na coś, co nie może się spełnić. Mam wrażenie jakbym patrzyła na kobietę, która przyjechała tutaj z żonatym mężczyzną, do motelu na pustkowiu, by ukryć się przed wzrokiem innych ludzi. Łapie chwile bliskości, która jest tylko substytutem prawdziwego związku. Ona nie ma złudzeń, co do swojej sytuacji. Czysto seksualny charakter jej relacji (po stronie męskiej, bo dla niej zapewne nie jest to takie proste), podkreśla samochód za oknem symbolizujący tradycyjnie rozumianą męskość. Obrazy Hoppera oddziałują na widza silnie również dlatego, że w prostym wizerunku często zawierają złożoną psychologicznie sytuację. Bezpośrednio oddziałuje na nas forma, a wymiar psychologiczny – pośrednio. W tych obrazach jest więcej niż widać przy pierwszym spojrzeniu. I na tym również polega ich siła.
Często też u Hoppera postaci na obrazach, mimo tego, że są w towarzystwie wydają się osamotnione. Jakby pełny kontakt nigdy nie był możliwy. Nawet ludzi, których podejrzewamy o intymne stosunki, widzimy jako odrębne byty. Na przykład w obrazie Hotel przy torach
Obrazy Hoppera mają intymny wymiar. Jakby malarz podglądał najbardziej osobiste i co za tym idzie prawdziwe życie ludzi, których portretuje. To właśnie ta ukryta prawda o nich interesuje go najbardziej i właśnie dlatego jego obrazy oddziałują tak silnie. Często obserwuje swoich bohaterów w chwilach odosobnienia, kiedy są najbardziej obnażeni, wychodzą poza społecznie przypisane role. Jest to też obnażanie nie tylko ludzi, lecz także mitu american dream, odkłamywanie amerykańskiego, cudnego obrazka krainy szczęśliwości. Spojrzenie artysty i perspektywę, z której patrzy na ludzi widać w obrazie Nocne okna:
Często jego obrazy intymności wyglądają właśnie tak jakby ktoś przez moment zobaczył przez okno pokoju ludzi w ich prywatnych, ukrytych światach.
Zazwyczaj kiedy zaczynam oglądać Hoppera, trudno mi opuścić świat jego obrazów. Tak jest też tym razem. Dlatego zapewne nie będzie to ostatni tekst o jego malarstwie. Wątkiem, za którym zapewne pójdę będzie intymność w obrazach Hoppera, czyli trochę mniej o formie, trochę więcej o psychologii tych przedstawień. Do zobaczenia wkrótce.