Relacje

O różnych rodzajach pancerzy, które nosimy

Bywa, że człowiek próbuje chronić samego siebie przed bólem tak bardzo, że tworzy sobie rodzaj pancerza. Pancerz ma ukryć podatne na ciosy wnętrze. Do pewnego stopnia ułatwia to funkcjonowanie w rzeczywistości, broniąc przed ranami. Z drugiej strony jednak – pancerz zamyka.

Przyjrzyjmy się zatem, jakie pancerze nosimy najczęściej.

Pancerz z kolcami

Na pewno znasz chociaż jedną osobę, która jest niemiła programowo. Zachowuje się w taki sposób, że właściwie w każdej chwili możesz nadziać się na kolec, który nagle wyrośnie z jej boku. Jest szczera do bólu i nigdy się nie patyczkuje w przekazywaniu swoich racji. Sprawia wrażenie silnej i obojętnej na to, jak ludzie zareagują na jej szorstkość i opryskliwość. Często za punkt honoru uważa okazywanie otoczeniu, że nic jej w istocie nie obchodzi. Taki jestem i jestem z tego dumny. Ostrza jej krytyki są zawsze gotowe do działania.

Bardzo często kolce te ukrywają miękkie podbrzusze. Problem polega na tym, że równie często są w użyciu, czy tego trzeba, czy nie trzeba. Z czasem, jako część sztywnej struktury pancerza, stają się stałym sposobem funkcjonowania. Do takiej osoby trudno się zbliżyć, bo ma się wrażenie, że jest to związane z ryzykiem doznania uszczerbku na zdrowiu.

Pancerz milczenia

Ludzie, którzy na wszelki wypadek nie zabierają głosu. Kryją się za swoim milczeniem i nigdy nie wiesz, co tak naprawdę myślą. Czasami dlatego, że są nieśmiali, ale główną funkcją tego pancerza jest użycie ciszy jako zasłony – jeżeli nikt mnie nie zna, to nie wie, gdzie uderzyć. Często pancerz milczenia jest związany z próbą pozostania człowiekiem niewidzialnym. Jeżeli nikt mnie nie zauważy, to przemknę bezpiecznie przez życie, nie narażając się na przykrości.

Osoby, które niewiele mówią są często uznawane za nudne. Tymczasem zdarza się, że skrywają pasje, zainteresowania i tętniące w nich życie, tylko się nim nie dzielą. Przez swoje milczenie mogą wydawać się tajemnicze, ale trzeba pamiętać, że podstawowym środkiem komunikacji międzyludzkiej wciąż jest mowa.

Pancerz siedzę na wysokiej wieży 

Masz wrażenie, że osoba, która nosi taki pancerz zawsze jest gdzieś daleko. Usadowiła się kilometry stąd, w bezpiecznym miejscu, za murami, zza których obserwuje świat. Jest przez to od tego świata odcięta, słabo skontaktowana z otoczeniem i ze sobą samą. W jej towarzystwie często odczuwa się chłodny dystans. Z wysokiej wieży patrzy na świat i ocenia te mrowisko, które goni za swoimi sprawami.

Podstawową funkcją tego pancerza, według mnie, jest odcięcie. Taki mechanizm ma ochronić tożsamość osoby z wysokiej wieży przed ranami. Często jednak chroni ją de facto przed pełnym przeżywaniem życia.

Pancerz uśmiechu

Wydaje się, że w przypadku osoby, która nosi pancerz uśmiechu, zawsze wszystko jest generalnie ok. Ona sobie poradzi, jej się układa, miodzio i cacy. Tymczasem jest tak, że uśmiechem przesłania ból. Gdyby przestała się uśmiechać ból wylałby się rzeką nie do opanowania, a ona zostałaby obnażona ze swoim smutkiem i rozterkami. Nakłada zatem codziennie swój uśmiech jak część kostiumu.

Pancerz uśmiechu ma na celu ukrycie problemów przed otoczeniem, często związany jest też z ich wyparciem przez jednostkę. Usuwa z pola widzenia to, co nie pasuje do jasnej wizji świata. Jest super, jest super, więc o co ci chodzi. Tylko w środku zamyka się cierpienie. Everybody hurts, sometimes.

Każdy pancerz jest ciężki

Jestem daleka od oceniania cudzych pancerzy. Każdy pancerz z czegoś wynika, powstaje na bazie, najczęściej negatywnych doświadczeń, które budują przekonanie, często zupełnie nieświadome, że przed światem trzeba się chronić. Sama uważam, że rozsądną zasadą działania, jest zasada ograniczonego zaufania, jak na drodze. Nie zakładam, że wszyscy na tej drodze są niebezpieczni, ale uważam, żeby nie dać się rozjechać. Pancerz jest jednak sztywną strukturą, której chyba podstawową genezą jest lęk, przed tym, że wszyscy dookoła, cały świat jest zagrożeniem.

Pancerz spełnia niewątpliwie swoje funkcje ochronne, niestety wiąże się też  kosztami. Mało kto podejmie wysiłek przedzierania się przez kolce, żeby dotrzeć do wrażliwego wnętrza. Po czwartym, piątym skaleczeniu, zacznie się wycofywać. Trudno na dłuższą metę zbudować ciepłą bliskość z osobą, która przez większość czasu przebywa na wysokiej wieży. Podtrzymywanie pancerza też wymaga wysiłku.

Myślę, że większość z nas zakłada przynajmniej od czasu do czasu pancerze lub pancerze częściowe. Niektórzy noszą je stale i są to naprawdę mocne zbroje.

Warto czasem jednak poluzować pancerz, żeby zobaczyć co się zdarzy. Może wtedy okazać się na przykład, że znajdą się ludzie, którzy wcześniej nie mieli odwagi podejść. Bliźni nie odwracają się od ciebie, bo zdarza się, że płaczesz, a przynajmniej nie wszyscy. Bycie obecnym w świecie to nie tylko same zranienia.

W ogóle, trochę łatwiej chodzić w lżejszym pancerzu.