J. R.R. Tolkien najbardziej znany jest z utworów zaliczanych do literatury fantasy. Mało kto wie o małej noweli „Liść, dzieło Niggle’”, napisanej między 1938 a 1938 r. To krótki utwór, ale niezwykle ważny dla poznania życiowej filozofii Tolkiena oraz tego, jak postrzega samego siebie. Jest to bowiem opowieść w dużej mierze autobiograficzna.
Tolkien o sobie samym
Bohaterem noweli jest niejaki Niggle, domorosły artysta, mieszkający nieopodal małego miasteczka. Celem jego życia jest namalowanie wielkiego obrazu, który godny byłby zapamiętania. Niggle pragnie utrwalić piękno drzewa i oddać jego istotę, jednak cały czas coś mu w tym przeszkadza. Od pracy odrywają go ludzie, którzy przychodzą do niego po pomoc, szczególnie jego najbliższy sąsiad Pan Perish, który niedomaga z powodu niesprawnej nogi i nie radzi sobie sam. Poza tym Niggle przywiązuje zbyt wielką wagę do szczegółów i pragnąc odmalować liść niezwykle drobiazgowo, traci z oczu całość swojego dzieła. Dlatego stale nie może ukończyć pracy, pomimo tego, że jest to rzecz, na której najbardziej mu zależy. Ma także świadomość, że powinien przygotować się do podróży, która stanowi metaforę śmierci, ale cały czas coś go rozprasza. W efekcie, kiedy przychodzi jego czas i w końcu podróż się rozpoczyna, wyrusza w nią kompletnie nieprzygotowany. Nietrudno domyślić się, znając chociaż trochę biografię Tolkiena, że Niggle to sam autor „Władcy Pierścieni”. Tendencja do opracowywania wszystkiego w szczegółach i koncentrowania się na pobocznych wątkach pracy, była przypadłością, z którą pisarz borykał się całe życie. Utrudniało mu to ukończenie podjętej już pracy. Napisanie „Władcy Pierścieni” zajęło Tolkienowi dwanaście lat. Tolkien przesuwał terminy, dopisywał, poprawiał, przestawiał, wygładzał i był wiecznie niezadowolony ze swojej pracy. Podobnie jak Niggle nosił w umyślę wizję ideału, którego w swojej ocenie nie potrafi odwzorować tak jak należy. Towarzyszył mu niedosyt i nawet po oddaniu do wydania całości był zdania, że nie jest bez zarzutu. Często też inne obowiązki odrywały go od procesu tworzenia, podobnie jak Niggla. I podobnie jak Niggle utyskiwał, nie mogąc w pełni skoncentrować się na dziele swego życia. Wydaje się jednak, że był bardziej niż Niggle przygotowany do podróży, świadectwem tego jest właśnie „Liść, dzieło Niggla”, w którym znajdujemy przenikliwą analizę skutków prowadzenia życia w taki sposób, jak czynił to Niggle.
Zaświaty
Niggle po podróży trafia do nowego miejsca niespokojny i zagubiony. Jedyne co zabrał ze sobą to szkicownik i torba z farbami, które i tak zostawił w pociągu. W takim stanie znalazł się w Przytułku, gdzie zostaje mu wyznaczona praca. Jego czas wypełniają proste, fizycznie wykonywane czynności. W pokoju, w którym mieszka nie ma światła. Przez pierwsze stulecie „bezsensownie martwił się przeszłością”, na przykład tym, że niechętnie pomagał Perishowi, mimo że wiedział, że ten nie jest w pełni sprawny. Z czasem jednak osiąga stan „spokojnej satysfakcji”. Sąd, który odbywa się nad nim po tym etapie, wskazuje wprawdzie, że pomaganie nazywał przeszkodami i tracił czas, a nawet się przy tym nie bawił, ale jego liść miał szczególny wdzięk, poza tym nigdy nie oczekiwał wdzięczności za swoją pomoc i dbał o liście dla nich samych. Dlatego trafia do doliny, w której odnajduje drzewo ze swojego obrazu. Las, który był nieopodal wymaga jednak dokończenia i Niggle znowu musi przystąpić do pracy. Praca ta sprawia mu radość. Z czasem dołącza do niego jego sąsiad Perish, wcześniej niż się spodziewano, a to dlatego, że Niggle wstawił się za nim podczas sądu. Okazuje się zresztą, że Niggle potrzebował Perisha, który był ogrodnikiem, żeby dzieło zostało dokończone Po ukończeniu pracy Niggle mógł odejść w wysokie góry. Perish został żeby zaczekać na żonę i dołączył do kolegi, kiedy był już na to gotowy.
To, co ma znaczenie
Po śmierci Niggla jego nieruchomość została przejęta, a obraz, który tworzył został prawie doszczętnie zniszczony, tylko jeden z mieszkańców miasteczka zachował jego fragment – portret liścia i przekazał go do lokalnego muzeum. Niggle został podsumowany jako biedny, mały człowiek, który nigdy nic nie skończył. Z dialogu miedzy głosami podczas sądu wynika jednak, że nie miało to kluczowego znaczenia. Kontakt z drugim człowiekiem i pomoc, którą Niggle często okazywał mimo, że robił to niechętnie, ociągając się, i to, że nie oczekiwał nic w zamian, miało większe znaczenie niż cokolwiek innego. Liść nie liczył się też jako dzieło malarskie, lecz dlatego, że Niggle kochał liście dla nich samych i potrafił dostrzec w nich piękno stworzenia. Bezinteresowność była kluczem do doliny, która prowadziła dalej w góry, będące symbolem, tego co nazywamy rajem. Relacja z Persihem sprawiła, że mógł dolinę opuścić, bo ktoś pomógł mu dokończyć jego dzieła. Perish jest zapewne w rzeczywistości odpowiednikiem C.S. Lewisa, z którym Tolkien przyjaźnił się, chociaż też nie zawsze była to przyjaźń łatwa. Jednak gdy Tolkien przeżywał kryzys podczas pisania „Władcy Pierścieni” to Lewis wspierał go i zachęcał do dalszej pracy. Widać zresztą w ich twórczości przenikanie się idei – w „Listach starego diabła do młodego” Lewis wskazuje, że ludzie tracą czas, przecieka im przez palce, nawet się przy tym nie bawiąc. Jest to jednak z głównych wad Niggle’a, nad którą długo musiał pracować w Przytułku, wykonując całymi dniami zadane mu prace. Czas jest wartością, nigdy nie wiadomo, kiedy zacznie się podróż. Inni ludzie natomiast nie są przeszkodami na drodze do sukcesu, lecz warunkiem rozwoju. Bez Perisha dolina Niggle’a nie zostałaby dokończona. Miejsce, które razem stworzyli nazwane zostało Niggle’s Parish i stało się wprowadzeniem w góry, które „działa cuda w niektórych przypadkach”. Nazwa ma również znaczenie symboliczne – niggle znaczy „grzebać w drobiazgach”, a parish – parafia.
Tolkien uważał, że prawdziwe tworzenie jest możliwe tylko w przypadku boga, a tworząc na jego wzór, oddajemy mu w ten sposób cześć. Większość interpretacji wskazuje na to, że twórczość Tolkien cenił niezwykle wysoko. Jednak „Liść, dzieło Niggle’a” rzuca dodatkowe światło na tą kwestię. Dzieło życia Niggle’a, jego obraz, ostatecznie ma mniejsze znaczenie niż sam proces jego wykonania i motywacje, które były u jego podstaw. Dodatkowo to nie twórczość, tak jak ją powszechnie rozumiemy, czyli działanie mające na celu powstanie dzieła sztuki, ma największą wagę, lecz praca. To praca jest kluczową wartością, przez którą dokonuje się przemiana bohatera. W Przytułku Niggle nie pracuje nad żadnym wiekopomnym dziełem. Jego zadania są podstawowe, a znaczenie ma rzetelne i sumienne ich wykonywanie. Dolina Niggle’a również rozwija się przez pracę, tym razem wykonywaną we współpracy z drugim człowiekiem. Okazuje się, że trzeba bardzo się starać, by być przygotowanym do podróży. „Liść, dzieło Niggle’a” świadczy o tym, że Tolkien był tego świadom, tak jak świadomy był swoich słabości. Każdy kogo znam, kto przeczytał „Liść, działo Niggle’a” był poruszony tym krótkim utworem. Może dlatego, że wszyscy jesteśmy trochę jak Niggle, przemykamy przez swoje życie, patrzymy wstecz i mówimy – jak to się stało, że tyle lat już minęło? – nieuważni. Może jednak i dla nas jest jakaś szansa, i może i my, mamy swoją dolinę?