WALL.E
Wysypiskowy Automat Likwidująco Lewarujący E-klasy, który pieczołowicie wykonuje swój program oczyszczania planety ze śmieci. Jest czuły, odważny, pielęgnuje roślinkę, ratuje ludzkość i kocha całym swoim małym, robocim sercem. Jak można go nie lubić?
Gosposia Rozi z „The Jetsons”
Rozi – robot pełniący funkcję gospodyni domowej w kreskówce The Jetsons jest mechanicznym wcieleniem wielofunkcyjnej, mechanicznej cioci czy babci idealnej. Sprząta, gotuje, udziela dobrych rad i jest najlepszym przyjacielem wszystkich domowników. Ma nawet fartuszek z falbanką. Pamiętam taki odcinek, w którym Pani Jetson była przemęczona z powodu konieczności ciągłego naciskania guzika w maszynie, która podaje gotowe jedzenie. Miała już dość tego przepracowania, pewnie dlatego w domu pojawiła się Rozi. Akcja The Jetsons to lata 60 –te XXI w. Obyśmy za pięćdziesiąt lat mieli takie problemy jak Pani Jetson.
R2-D2 i C-3PO z „Gwiezdnych wojen”
Roboty z gwiezdnych wojen są klasycznym przykładem pary typu mały i gruby oraz wysoki i chudy. Samo zestawienie wyglądu tego typu daje efekt komiczny. Z założenia zatem R2-D2 i C-3PO mają stanowić element humorystyczny w filmie. Dodatkowo ten efekt pogłębia zastosowanie kolejnego kontrastu pomiędzy niezwykle wymownym 3PO a R2D2, który jedynie migocze i poćwierkuje. Wszystko to sprawia, że jest to para wyjątkowo sympatyczna. Naturalnie lubimy przecież postaci zabawne.
Bishop z „Obcy. Decydujące starcie”
Bishop zdecydowanie nie jest zabawny. Jest natomiast lojalny i gotowy do podjęcia ryzyka, w celu ocalenia ludzkich istnień. Lance Henriksen stworzył postać charakterystyczną, która łączy osobowość androida z cechami typowo ludzkimi takimi jak chęć przetrwania. Bishop na uwagę dotyczącą tego, że to on powinien podjąć ryzykowną wyprawę po statek, odpowiada: „Uwierz, że wolałbym tego nie robić.”. Ratuje wszystkich zbiorowo. Ratuje też Ripley indywidualnie. Przy czym cały czas ma smutną, smutną twarz i spojrzenie jamnika – „Uwierz, wolałbym tego nie robić”.
Terminator
Oczywiście z drugiej części Terminatora. W pierwszej części Terminatora Terminator nie należy do najmilszych koleżków w okolicy. W drugiej jest maszyną z charakterem, wygląda i zachowuje się jak rasowy niegrzeczny chłopak, jednocześnie jest niezłomnym obrońcą o stalowych mięśniach. Przechodzi też kurs uczłowieczania, który funduje mu nastoletni, trochę zagubiony chłopak. W swoim człowieczeństwie jest bardziej przekonujący niż ordynator oddziału w szpitalu psychiatrycznym, w którym przebywa Sarah Connor, świadomie stosujący wobec pacjentki radykalne środki „terapii”.
TARS i CASE z „Interstellar”
W najgorszych nawet warunkach nie tracą dobrego humoru. Mają dziwną formę, chodzących iksów, poruszają się bardzo szybko, wykonują polecenia sprawnie, za wszelką cenę próbują utrzymać ludzi przy życiu – słowem roboty idealne. „Interstellar” Nolana jest dialogiem z „Odyseją kosmiczną 2001” Kubricka, w której sztuczna inteligencja kierująca statkiem staje się zabójcą. Automaty u Nolana celowo mają zupełnie inny wizerunek. Są jak przyjazne, sympatyczne tostery z lat 50 – tych dwudziestego wieku, z wbudowanym poczuciem humoru i zdolnościami interpersonalnymi. To nie technika w tym filmie jest największym wrogiem człowieka, lecz on sam. TARS jest z głównym bohaterem do końca, w pewnym momencie jest jedynym głosem w pustce kosmosu jaki słyszy człowiek.
Bumblebee z „Transformers”
Jedyny Transformers, który nie umie mówić. Porozumiewa się za pomocą radiowych piosenek odpowiednio dopasowanych do sytuacji. Bardzo podoba mi się ten pomysł na komunikację. W ogóle głęboko żałuje, że Bumblebee nie stoi w moim garażu, bo w dodatku jako samochód w filmach jest ślicznym Camaro. To po prostu jest nieziemski bajer – Camaro ? zmieniające się w razie potrzeby w robota, w dodatku obdarzone poczuciem humoru. Jest też fantastycznym kumplem, z którym jedziesz 200 km/h. Chcem taki.