W książce Terry’ego Pratchett’a „Niewidoczni akademicy” występuje pewien ork imieniem Nutt. Temu orkowi pewna pani, będąca osobą wysokiej klasy i przy okazji wampirem wyjaśniła, że musi być użyteczny, musi być pomocny. Był to jeden z elementów, który Lady wkładała mu do głowy, po tym jak spędził wiele lat w kuźni, przykuty do kowadła. Musi być użyteczny. Tak nadawała jego życiu kierunek. Nadawała jego życiu sens.
Nutt doskonale przyswoił sobie słowa Lady i każdą czynność wykonywał w sposób jak najlepszy, żeby być użytecznym. W taki sposób wyrabiał świece. W taki sposób organizował mecz piłki nożnej. Tak też traktował ludzi. Czy byłem pomocny, czy byłem użyteczny, czy mam wartość? To było jego podstawowe pytanie. Na co przydałem się innym? Co wnoszę do ludzkiej rzeczywistości?
Nutt wnosił sporo dobrego do ludzkiej rzeczywistości. Zdecydowanie był jednostką użyteczną. Jego życie miało sens.
Tak naprawdę każda praca, którą wykonamy może być użyteczna. Jeżeli zostanie wykonana ze starannością i z taką myślą, że jest wartością dodaną, przydaje się innym, każda czynność usensawnia nasze życie. Nutt z pieczołowitością wytapiał świece. Osiągnął perfekcję w ich tworzeniu. Były to najlepsze świece jakie widziano w Ankh – Morpork. Niewątpliwie przydawały się ludziom, którzy oświetlali nimi swoje domy. Każdy z nas ma swoje świece do zrobienia. Nawet drobne, codzienne czynności mają takie znaczenie. Na przykład sprzątanie mieszkania. Tworzy się w ten sposób przyjazną przestrzeń do życia dla siebie, ale też dla innych ludzi. Jest się użytecznym. Często przez całe życie nie widzimy tego aspektu naszej pracy i narzekamy na ilość obowiązków. Potem okazuje się, że wiele ludzi na emeryturze nie radzi sobie z poczuciem bycia bezużytecznym właśnie. Ponieważ każda czynność, którą wykonujemy i która powoduje powstanie nowej jakości, czyni życie bardziej sensownym. Obowiązki i praca to nie są tylko ciężary, które się dźwiga, to bycie użytecznym.
Wierzę, że taki sposób funkcjonowania możliwy jest w każdej pracy, nawet gdy wydaje się ona nudna i przytłaczająca, zazwyczaj prowadzi do powstania jakiegoś produktu. Również od nas zależy jaki ten produkt będzie i czy będzie przydatny. Na naszym małym odcinku codziennych robót.
Patrząc z tej perspektywy na swoje życie możemy nadawać mu wartość świadomie wykonując swoją pracę i funkcjonując w relacjach z innymi ludźmi. Wtedy wykonywane czynności nabierają nowej wartości. Jesteśmy tymi, którzy dodają coś do świata, w którym żyjemy. Daje to dużo satysfakcji.
Na przykład ten tekst. Piszę go w niedzielę rano zamiast przewracać się z boku na bok w ciepłym łóżeczku, ale dobrze mi się go pisze. Może ktoś go przeczyta i tekst okaże się przydatny, jakiś człowiek skorzysta z obserwacji, które chodzą mi po głowie albo po prostu łyknie sobie małą porcję rozrywki. To będzie świetnie. Mam nadzieję, że będę użyteczna. Jest takie wyrażenie – jest mi miło, że mogłam pomóc, albo – cała przyjemność po mojej stronie. Ta kurtuazja odzwierciedla właśnie poczucie sensowności płynące z bycia użytecznym. Robiąc coś dla innych, robimy też sporo dla siebie, oczywiście jeżeli ci inni nie przekraczają granicy, za którą jest już wykorzystywanie. Ale o tym może innym razem.