Instrukcja obsługi tekstu
Jeżeli nie oglądałeś tego filmu – nie czytaj tekstu. Możesz przeczytać tekst, jeżeli nie oglądałeś filmu, gdy nie przeszkadza ci przy oglądaniu filmu, że będziesz zwracał uwagę na pewne fragmenty bardziej niż na inne. Moje tłumaczenie przypomina fragment tegoż filmu, w którym pan nauczyciel tłumaczy, co należy zrobić po lekcjach i w jakiej kolejności. Zresztą i tak nie mogę uwierzyć, że nie oglądałeś tego filmu.
A więc o co tutaj chodzi?
W tym tekście chodzi o sens życia. Podobnie jak w filmie Monty Pythona, bo pomimo tezy stawianej w filmie przez jedną z akwariowych rybek, że mało jak do tej pory powiedzieli o sensie życia, jednak coś tam powiedzieli. Tekst zawiera zestawienie tego, co powiedzieli oraz krótką egzegezę kluczowych dla tematu scen. Zatem zaczynamy.
Scena 1
W której typowe amerykańskie małżeństwo klasy średniej spożywa kolację w średniowiecznym lochu przy hawajskiej muzyce. Podchodzi do nich kelner i proponuje tematy konwersacji. Goście wykazują zainteresowanie tematem filozofia. Kelner wyjaśnia im, że filozofia to próba wyjaśnienia sensu życia. Pan jest zainteresowany. Kelner pomaga im rozpocząć rozmowę zadając pytanie – czy kiedykolwiek zastanawialiście się dlaczego tu jesteście? Pan odpowiada, że w zeszłym roku byli w Miami. Na dodatkowe pytanie – chodzi o to dlaczego znaleźliśmy się na tej planecie? Odpowiada krótkim, jasnym: nie.
Główni bohaterowie tej sceny przez większość czasu wyglądają na zadowolonych. Zadowolonych z siebie, z życia i swojego miejsca we wszechświecie. Trochę mniej przyjemnie zaczyna robić się, kiedy dialog o filozofii zupełnie im się nie klei. Nie wnikają jednak w to, dlaczego się nie klei. Po prostu stwierdzają, że to dialog jest do bani i wołają kelnera. W ogóle trudno uznać ich za myślicieli. Po prostu chodzą sobie po ziemi i pytania typu jaki to wszystko ma sens, nie przychodzą im do głowy. Błogosławieństwo ignorancji. Zadawanie sobie pytania o sens życia może prowadzić do niebezpiecznych komplikacji, które w ich życiorysach nie występują.
Wisienką na torcie tej sceny jest początkowe ujęcie w windzie, kiedy małżonka przyklęka, dmucha w obiektyw aparatu zwisający w okolicach brzucha męża, a ten po wyjściu z windy dziękuję jej i mówi, że do tej pory widział jak przez mgłę. Oczywiste nawiązanie do Hymnu o miłości św. Pawła:
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Hymn o miłości, filozofia i inne bajery, a tu wystarczy przetrzeć obiektyw, żeby dobrze zobaczyć. Zapewne ci państwo nie dowiedzą się jaki jest sens życia, ale też ich to kompletnie nie interesuje. I jest ok i orkiestra gra. Jaka depresja, jaki sens życia. A komu to jest właściwie potrzebne. Jest hawajska muzyka, jest żarcie, ten temat po prostu jest do bani.
To nie jest takie głupie, wychodzi na to, że żeby być szczęśliwym, wystarczy myśleć mniej.
Scena 2
Majstersztyk w każdym calu. Musicalowe umiejscowienie człowieka we wszechświecie. Z puentą, która mówi o tym, że jeżeli czujesz się czasami nieznaczący i masz wątpliwości, to zastanów się jak niezwykłym przypadkiem jest twoje życie. Przy okazji krótka lekcja astronomii, która uświadamia wielkość kosmosu, którego jesteśmy elementem.
Czasami warto spojrzeć z szerszej pespektywy.
Scena 3
Zebranie rady nadzorczej przeogromnej korporacji Ameryki, którego głównym tematem jest – jak wiele jeszcze wymyka się naszej ekspansji. Jednym z punktów porządku obrad jest – sens życia.
Przedstawiona zostaje analiza dotycząca sensu życia: rzecz sprowadza się do dwóch kwestii:
- ludzie noszą za mało kapeluszy,
- chodzi o energię. Istnieją pola energetyczne, które wymykają się naszej percepcji, źródłem ich jest duch i oddziałują na duszę ludzką. Jednak duszę ludzką powołuje się w procesie świadomej samoobserwacji. Dzieje się to rzadko, ze względu na ludzką skłonność do zaniedbywania spraw duchowych na rzecz błahostek.
Znakomita większość towarzystwa natychmiast skupia się na kwestii kapeluszy. Jedyny zainteresowany duszą szybko traci zainteresowanie, gdy na horyzoncie pojawia się Karmazynowa Spółka Reasekuracyjna szykująca wrogie przejęcie.
Z tej sceny, według mnie, wynika, że istotą życia jest powołanie duszy w procesie samoobserwacji. Jednak nie będę na ten temat dłużej mówić, bo muszę przedmuchać aparat mojego mężczyzny.
Scena 4
W restauracji. Dialog między kelnerem a sprzątaczką, która pracowała wszędzie, w Bibliotece Kongresu, muzeach, instytucjach kultury, przeczytała wszystko, co było do przeczytania i dalej nie zna odpowiedzi.
Żaden z filozofów nie podał stuprocentowej odpowiedzi na pytanie jaki jest sens życia. Może zatem nie ma co przesadzać z poszukiwaniami sensu, wielcy tego świata nie dali rady. Teorii na to, o co w tym wszystkim chodzi jest wiele. Jak już się czasem zapętlam w pytania tego typu to włączam sobie piosenkę z „Podróży Pana Kleksa”, która zaczyna się od słów: „Idzia Bidzia Min”. Taka tam, nonsensowna piosenka.
I może to by było na tyle z tym sensem życia.
Scena 5
W scenie 4 było, co o tym wszystkim myślą wielcy filozofowie. Scena 5 mówi, co o tym wszystkim myśli jeden ze zwykłych ludzi. Opowieść kelnera, który prowadzi nas do swojego domu rodzinnego. Pokazuje sielski obrazek domu w dolinie porośniętego zielonym bluszczem i mówi co przekazała mu matka – że świat jest pięknym miejscem, musisz wyjść do ludzi, kochać ich i uszczęśliwiać, wnosić pokój i zadowolenie gdziekolwiek się pojawisz. Niestety pod koniec kelner reflektuje się, że może to, co powiedział jest zbyt proste, obraża się na nas, mówi fuck off i odchodzi.
Nie miejmy do niego żalu. Nie jest łatwo mówić proste rzeczy. Prostota jest często niedoceniana.
Scena 6
Końcowa, w której podają sens życia.
Nic specjalnego. Bądź miły dla innych, nie jedz tłuszczu, czasem poczytaj, spaceruj, żyj
w pokoju ze wszystkimi ludźmi.
I tego się trzymam.