Relacje międzyludzkie to zjawiska kruche. Niewiele potrzeba, żeby zmienić relację w miejsce, które nie jest ani przyjemne ani ładne. Obiegowa opinia głosi, że relacja wymaga pracy. To, że jest obiegowa nie zmienia jej wartości. Zatem z relacją tak jak z samochodem – jeżeli się o nią nie dba, niszczeje, koroduje, w końcu zjada go rdza. Bierność zatem zabija relację.
Są jednak jeszcze działania czynne, które relację zabijają. Pałki bejsbolowe, którymi wybijamy szyby naszym związkom; szpile, którymi dziurawimy koła; piły zębate, które przecinają siedzenia. Robimy to sobie nawzajem, zmieniając niejednokrotnie, początkowo dobrą relację w niszczycielskie tango rozpieprzango.
Tango rozpieprzango często zaczyna się niewinnie. On/ona powie coś przykrego, nie okaże przez zaniedbanie zainteresowania, lub oczekiwanego poziomu szacunku i pierwszy krok tanga zostaje postawiony. Osoba, która poczuła się zraniona, zamiast wyjaśnić sytuację i porozmawiać o swojej ranie, oddaje cios. Następny krok należy do drugiej strony. Jeżeli jedno z dwojga nie złapie w odpowiednim momencie tego procesu, zaczyna się obłędne wirowanie w takt aktów wzajemnej przemocy. Jest to taniec wyniszczający, który zmienia atmosferę miedzy partnerami w serię koszmarnych nieporozumień. Brak zatrzymania tego procesu prowadzi związek do ruiny. Jeżeli tango rozpieprzango tańczy się długo i z pasją, często doprowadza to do momentu, w którym nie ma już czego ratować, a jakakolwiek komunikacja przestaje być możliwa. Wtedy właściwie zostaje tylko rozstanie.
Każdy z nas ma potencjał, by tańczyć tango rozpieprzango. Omsknąć się w ten obłęd nie jest trudno. Ludzie mają wady, popełniają błędy i bywają nieuważni. Niedoskonałość jest immanentnym elementem człowieczeństwa. Nie wierzę w możliwość cudownych dopasowań, i związki nie wymagające pracy, gotowe ab initio. Nie wierzę w książąt/księżniczki z bajki, zawsze idealnych i gotowych spełniać wszystkie marzenia i oczekiwania. Żyjąc parę lat na tym łez padole, zdążyłam dokonać, może niezbyt odkrywczego spostrzeżenia, że nie objawi mi się partner, będący chodzącą perfekcją. Tacy nie istnieją. Mi również daleko do chodzącej doskonałości. Wymaganie, by partner zawsze był cacy i tiu tiu, jest wymaganiem nierealistycznym.
Ważne zatem, skoro już odkryliśmy, że ideałów nie ma, starać się wybaczać swoim partnerom błędy. Wybaczenie i wyrozumiałość zapobiegają osunięciu się w tango rozpieprzango.
Nie mówię tutaj o sytuacjach, w których partner ciągle popełnia te same, bolesne dla nas czyny i nie stara się tego zmienić albo zwyczajnie nas niszczy, bo trwanie w takich związkach to czysty masochizm. Mówię tu o zwyczajnym pożyciu zwyczajnych ludzi, nie sytuacjach ekstremalnych.
Pierwsza kwestia – czyli brak wybaczenia.
Brak wybaczenia błędu partnerowi powoduje narastanie negatywnego pryzmatu, przez który zaczynamy patrzeć na osobę nam bliską . Negatywny pryzmat skrzywia obraz tej osoby. Powoduje wyolbrzymienie wad, które przysłaniają zalety partnera. Jeżeli nie rozpuści się w sobie tego pryzmatu przez akt wybaczenia, zaczyna narastać niechęć i obcowanie z partnerem staje się źródłem irytacji, nie przyjemności. Brak wybaczenia wzmacnia też działania odwetowe. Stąd już niedaleko, aby tango rozpieprzanego stało się rzeczywistością związku.
Druga kwestia – wyrozumiałość.
Akceptacja tego, że człowiek nie jest doskonały, z samej swej natury, pozwala spojrzeć na niego życzliwiej. Uważam, że wyrozumiałość ułatwia tworzenie dobrych relacji. Powoduje, że uchybienia i pewna nieunikniona wadliwość partnera nie jest ciężarem nie wiadomo jakim. Nie ma sensu wyolbrzymiać niedociągnięć istoty ludzkiej, żyjącej z nami pod jednym dachem. Może to jednak nie jest taki wielki dramat, że on równo nie powiesił prania, może warto przymknąć oko na jej focha w newralgicznym czasie PMS.
Konflikty, kłótnie, nieporozumienia są właściwie nie do uniknięcia. Szczególnie w warunkach takiego czy innego stresu, który często się przydarza. Kwestia jest tylko jak się z nich wychodzi. Warto jest pogodzić się jak najszybciej, żeby nie tracić czasu na życie w atmosferze typu wisi siekiera w powietrzu i wisi. Odpuścić i iść dalej.