Mark Twain mówił, że klasyk to książka, którą ludzie cenią i nie czytają. O Szekspirze słyszeli wszyscy, ale czy wielu ludzi sięgnęło po jego dramaty? Zapewne znacznie mniej niż po „50 twarzy Greya”. Sama sięgnęłam po Szekspira mniej więcej w szóstej klasie szkoły podstawowej. Przyczyną, dla której zdjęłam z półki w bibliotece Szkoły Podstawowej nr 9 „Makbeta” był de facto snobizm. Byłam mała snobką, która wiedziała, że Szekspir wielkim poetą był i postanowiła sięgnąć po lekturę o wiele za trudną dla dwunastolatki. Jednak „Makbet” okazał się książką, która autentycznie mnie zafascynowała. Nie twierdzę, że rozumiałam wszystko, co czytałam, ale historia była porywająca. Okazuje się, że snobizm ma swoje zalety. Jeżeli mobilizuje do większego wysiłku intelektualnego, okazuje się, że można mu wiele zawdzięczać. Dla mnie odkrycie Szekspira było życiową przygodą, która przeżywałam wielokrotnie na różnych poziomach i w wielu odsłonach. Wpływ Szekspira, niezależnie czy ktoś uważa, że był to jeden autor, czy autor zbiorowy, czy to na pewno Szekspir czy może Szekspir to w istocie Christopher Marlowe, Edward de Vere czy Francis Bacon, jest ogromny. Inspiracje twórczością Szekspira widoczne są w każdej dziedzinie sztuki: literaturze, malarstwie, filmie. Szekspir po ponad czterystu latach, które minęły od jego śmierci nadal jest obecny w kulturze światowej w wielu przejawach. Jego sztuki wciąż wystawiane są w wielu teatrach na całym świecie, a twórczość inspiruje.
Dlaczego wciąż inspiruje? Nad fenomenem Szekspira zastanawiały się wielkie umysły tego świata. Interpretacji i teorii powstało wiele. Nie będę ich tu jednak przytaczać, bo z założenia, jest to miejsce subiektywnych komentarzy. Pamiętam, co spowodowało w moim przypadku, przeczytanie „Makbeta” w dwa popołudnia. Była to po prostu fascynująca historia. Teraz widzę też wyraźnie, że siłą Szekspira jest też uniwersalność jego opowieści. Dotykają one najgłębszych tajników ludzkiej natury i w swoich analizach wciąż pozostają aktualne. Gdy byłam małoletnią, pierwszy raz czytającą Szekspira, to warstwa fabularna, była na tyle ciekawa, że „Makbet” szybko przestał być dla mnie snobowaniem się na Szekspira, a stał się po prostu ciekawą historią, której zakończenie chciałam poznać.
Przyjrzyjmy się zatem fabule. Akcja dramatu rozpoczyna się w czasie rewolty przeciwko prawowicie panującemu królowi – Dunkanowi. Bunt zostaje stłumiony dzięki mężnej postawie dwóch wodzów – Makbeta i Banka. Wracając z pola bitwy wodzowie spotykają trzy wiedźmy, które wieszczą im niezwykłą przyszłość. Makbeta nazywają tanem Kawdorui przyszłym królem a Banka ojcem królów. Potem znikają we mgle. Szybko okazuje się, że wróżby sprawdzają się, bowiem Makbet otrzymuje od króla, w dowód uznania zwycięstwa, tytuł tana Kawdoru. To rozbudza jego wyobraźnię. Wizja korony i władzy opanowuje jego umysł. Tą gorączkową żądzę wzmacnia jego żona. To Lady Makbet, jak Ewa w raju Adamowi, posuwa mu pomysł na realizację jego ambicji i opracowuje plan morderstwa Dunkana, który postanowił zatrzymać się na noc w domu Makbeta. Szekspir wspaniałym językiem w monologach i dialogach małżeńskiej pary pokazuje procesy jakie zachodzą w ich głowach, prowadzące do mordu. Sławny monolog Lady Makbet, po tym jak posłaniec przynosi jej wieści od męża, o zdarzeniach wyżej opisanych:
Ochrypł kruk nawet,
Który fatalne przybycie Dunkana
Do mych bram, kracząc, obwieszcza. Przybądźcie,
Przybądźcie, o wy duchy, karmiciele
Zabójczych myśli, z płci mej mię wyzujcie
I napełnijcie mię od stóp do głowy
Nieubłaganym okrucieństwem! Zgęśćcie
Krew w moich żyłach: zatamujcie wszelki
W mym łonie przystęp wyrzutom sumienia,
By żaden poszept natury nie zdołał
Wielkiego mego przedsięwzięcia zachwiać
Ni stanąć w poprzek między mną a skutkiem!
Zbliżcie się do mych piersi, przeistoczcie
W żółć moje mleko, o wy, śmierć niosące
Potęgi, które niewidzialnie krążąc
Na szkodę świata czatujecie!
Pierwszy akt Makbeta stanowi znakomitą analizę choroby i żądzy władzy. Dalsze akty sztuki są przedstawieniem skutków, które przynosi poddanie się tej żądzy. Makbet i Lady Makbet nie zaznają już spokoju. Ścigani są przez wyrzuty sumienia, w przypadku Lady Makbet kończą się obłędem, który jej służąca podsumowuje:
I trawieni niepokojem, oddalają się od siebie. Makbet widzi wszędzie wrogów, każdego podejrzewa o spisek mający na celu ukraść mu koronę. Otaczających go ludzi ocenia według własnej wiary. Po kolejnej zbrodni czas zatem na następną, która ma wyeliminować potencjalnych rywali. Makbet stacza się coraz głębiej w obsesję władzy, której towarzyszy zbrodnia i tyrania.
Prócz fabuły, która jest w istocie znakomitym kryminałem, jest też „Makbet” tragedią władzy i opowieścią o upadku człowieka. Są to tematy powracające u Szekspira. Poddanie się pokusie, która prowadzi do tragicznych konsekwencji. U Szekspira, inaczej niż w klasycznej greckiej tragedii, jednostka ma wybór. To jej niewłaściwe wybory, powodują fatalne dla niej skutki. Trzy wiedźmy, z punktu widzenie współczesnej psychologii, można uznać za projekcje podświadomości Makbeta. One obwieszczą przecież tylko najgłębsze jego pragnienia, które wypiera ze świadomości, a które uruchomione przez czary, padają na podatny grunt i wychodzą na światło dzienne. Jego przeznaczenie jest zatem w nim samym. To on jednak w ostateczności kształtuje swój los sięgając po sztylet, od którego ginie Dunkan. Przerażające są rozmowy między Makbetem a Lady Makbet tuż przed popełnieniem królobójstwa. Widać w nich bowiem pełną świadomość tego co robią, organizując morderstwo pod osłoną nocy. Szekspir jest prawdziwym mistrzem w tworzeniu głębi psychologicznej postaci i ukazywaniu złożoności postaci oraz ich motywacji. „Makbet” nie jest tu wyjątkiem. Jest jednak moment, w którym, pomimo wszystkich potworności, jakie uczynił, żal jest Makbeta, gdy uświadamia sobie, na sam koniec, że biegł za iluzjami i z tego powodu wszystko stracił. Jest wtedy tak bardzo ludzki i wtedy gdy próbuje czepiać się swych złudzeń do końca wierząc w zwycięstwo i wtedy, gdy nie ma już wyjścia i musi skonfrontować się ze swoją pomyłką.
Siłą Szekspira jest też to, że właściwie nie osądza on bohaterów, nie moralizuje – on tylko ukazuje ich losy. Zarówno w tragediach jak i w komediach widoczny jest dystans autora – to obserwator, który patrzy i spisuje ludzką komedię. Do dziś jego obserwacje pozostały w pełni aktualne i godne jest podziwu, jak bystre było jego oko i w jak znakomitą formę potrafił te obserwacje oprawić.
Zdjęcie:Andrew Smith