J. R. R. Tolkien darzył słowa miłością. Tworzył własne alfabety i języki. Wyobrażam sobie jak zapisywał je na papierze. Próbował nadawać im indywidualny wygląd. Sprawdzał kształt liter i wzajemne relacje wyrazów. We „Władcy pierścieni” widzimy pismo, które stworzył. Charakteryzuje się perfekcyjną elegancją.
Żyjemy w czasach komputerów i z reguły do pisania używamy klawiatury. Do pisma odręcznego przywiązuje się coraz mniejszą wagę, jeżeli w o ogóle jakąkolwiek się przywiązuje. To jeden z ginących rejonów. Oczywiście, na komputerze pisze się bardzo wygodnie. Łatwiejsza jest korekta tekstu. Nie trzeba się starać, żeby pisać wyraźnie. Program sam podkreśla błędy. Zostaliśmy zwolnieni z całego obszaru myślenia.
Lubię papier. I litery na papierze. Zwykło się wierzyć, że charakter pisma wiele mówi o człowieku. Stanowi jego odzwierciedlenie. Dziś ukrywamy się za ekranem. Wystukiwanie tekstu różni się od płynnych ruchów nadgarstka, których trzeba użyć żeby napisać tekst ręcznie. Ręczne pisanie jest uspokajające. Szczególnie jeżeli wkładasz wysiłek w nadanie pismu odpowiedniego wyglądu. Jeżeli starasz się pisać ładnie.
Kaligrafia jest rodzajem sztuki.
Piękne pismo wymaga czasu i zaangażowania. Można udoskonalić charakter pisma, lecz wymaga to wysiłku. Jest w tym wysiłku jednak coś magicznego. Wykładanie arkusza papieru na stół. Rozprostowywanie kartki. Wybór przyboru do pisania. Trudniej pisać jest oczywiście piórem niż długopisem. Pióro wymaga pewnej dojrzałości. Wielka wschodnia tradycja kaligrafii stawia jeszcze wyższe wymagania, wykorzystując tusz i pędzelki. Osiągnięcie biegłości w tej sztuce musi być poprzedzone długą praktyką. Uczy dyscypliny. Ćwiczy ciało. Kaligrafia to zaprzeczenie bylejakości.
Uważam też kaligrafię za hołd złożony drzewom. Skoro ścinamy je, aby wytworzyć papier, jakość pisma, którym ten papier znaczymy, może świadczyć o wdzięczności za ofiarę drzewa. Jest też kaligrafia formą medytacji, bowiem wymaga uważności. Kaligrafia to stała praktyka skupienia.
Wiele z rodzajów pisma to tchnienie piękna zaklętego w litery. Na przykład arabskie kufi mówiące. Mówiące zakończeniami słów w kształcie ludzkich i zwierzęcych głów. Podobnie jak chińskie połączenia obrazu i słowa, w których zaciera się granica pomiędzy poezją a tekstem i powstaje spójna całość. Piękna i wyrazista jest minuskuła karolińska. Steve Jobs uczęszczał na zajęcia z kaligrafii w czasach studenckich. Podobno miało to spory wpływ na wizerunek graficzny produktów Apple.
Kaligrafia staje się jednak luksusem, bowiem wymaga czasu. Naszej współczesności czasu brakuje coraz bardziej. Kto by go tracił na ćwiczenie sztuki pisania? Mam jednak wrażenie, że to jeden z tych obszarów, które kiedy odchodzą, wiele tracimy. Nie tylko staranność.
Kaligrafia jeszcze nie tak dawno była przedmiotem wykładanym w szkołach. Obecnie coraz powszechniejszym problemem stają się deficyty uwagi i problemy z koncentracją. Media znaczącą się do tego przyczyniają. Przekaz w kawałkach pozbawiony spójności i struktury nie sprzyja skupieniu. Może warto czasami zastanowić nad przeciwwagą dla tego zjawiska? Może być to kaligrafia, mogą być inne czynności wymagające uwagi.
Dla higieny umysłu.
Obrazek: Antonio Litterio