Nadszedł czas zbiorów jabłek. Żółte z przekrzywionej jabłoni są w tym roku jakby trochę pokurczone. Słodkie, kruche, najsmaczniejsze jabłka z pechowego drzewa mają nieidealną skórkę. Owoce z jabłonki przetrwania, która rośnie sobie leżąc na ziemi, są jak z obrazka, ale za to strasznie twarde. Kolejne wyglądają na jakieś parchate, ale też się zagospodaruje. Zostaną zjedzone od razu albo przetworzone. Każde się przyda. Nie są może zbyt piękne, ale to nie szkodzi. Nie pozbawia ich to ani wartości ani przydatności.
Myślę sobie, że podobnie jest z ludźmi. Nie znajdziesz człowieka bez wad. Jeden trochę przekłamuje rzeczywistość. Inny zapomina przez roztargnienie. Baśka za dużo gada, a Kaśka za dużo milczy. Wszyscy jesteśmy trochę niepiękni, jak te moje jabłka właśnie. I jak w przypadku jabłek – nie przekreśla to naszej wartości.
Jeżeli jednak skoncentrujesz się na wadach, okaże się, że jesteś otoczony przez samych kiepskich ludzi i kiepskie jabłka, które do niczego się nie nadają. W każdym coś nie pasuje, zgrzyta i zakłóca funkcjonowanie twojego świata. Ajajaj! jak się ciężko żyje w takich okolicznościach. Wszyscy już na pierwszy rzut oka jacyś głupi i niedorobieni. Tymczasem, u nas w ogrodzie, najsmaczniejsze jabłka trzeba obrać ze skórki, która nie wygląda zbyt wyjściowo, za to ich smak jest prawdziwie królewski, tylko ubiór mają żebraczy. Jednak jeżeli zechcesz widzieć tylko parcha na skórce, wyrzucisz razem z nim pyszne jabłko. To wielkie marnotrawstwo.
Może powinniśmy być bardziej wyrozumiali, zarówno względem jabłek jak i względem ludzi. Jabłka z hipermarketu są może idealnie równe i błyszczące, ale nie mają połowy smaku i aromatu jaki mają niepiękne jabłka z ogrodu bez chemii. Natura z natury jest nieidealna. To my wymyśliliśmy sobie, że tylko idealne jest wartościowe. Natura to galimatias współistnienia brzydoty z pięknem. Kiedy się o tym pamięta łatwiej nam znosić wady jabłek i naszych bliźnich też.