W „Incepcji” jest scena, w której Arthur (Joseph Gordon – Lewitt) tłumaczy Ariadne (Ellen Page) jakich zabiegów używać, żeby stworzyć najbardziej skomplikowane labirynty. Jednym z nich są paradoksy, które pokazane zostały w tej scenie na przykładzie niekończącej się klatki schodowej. Przypominam przywołaną scenę:
Klatka schodowa zostaje wykorzystana w sposób spektakularny w innej scenie „Incepcji”, też z Arthurem w roli głównej. Jest to scena, w której jego przeciwnik spotyka się ze schodami, które miały tam być, ale ich nie ma – paradoks.
Jednak mistrzem paradoksu w sztukach wizualnych jest Maurits Cornelis Escher – mistrz iluzjonistycznej grafiki. Jego rysunki to przestrzenie labiryntów, schodów znikających nie wiadomo gdzie i pojawiających się znikąd, czy wstęg bez końca.
Jest też grafikach w Eschera widoczna fascynacja iluzją. Z dwuwymiarowych płaszczyzn wyłaniają się trójwymiarowe obiekty (które de facto też są przecież dwuwymiarowe) – geometryczne figury jaszczurek czy ptaków zmieniają się w żywe istoty. Rzeczywistość tych obrazów jest zawsze niejednoznaczna. Przestrzenie ukrywają w sobie inne przestrzenie . Bryły mnożą się i okazują się być nie do końca tym, czym wydawały się na pierwszy rzut oka. Widać w nich fascynację geometrią i matematyką, ale też możliwościami multiplikacji obiektów i obecnością wielu wymiarów w jednej bryle.
Schody Eschera, korytarze i zaułki, które tworzą złożone labirynty budzą moje silne skojarzenia z podróżą poety Iwana Bezdomnego przez ulice Moskwy w „Mistrzu i Małgorzacie” Bułhakowa. Stolica Rosji przypomina Escherowski labirynt, który zwodzi rozgorączkowanego poetę,uprawiającego marszrutę w kalesonach, zgrzebnej koszuli i ze świeczką w ręku. „Mistrz i Małgorzata” też jest zresztą siedliskiem paradoksu – bohaterowie powieści relacjonujący zdarzenia, które naprawdę miały miejsce tj. okoliczności pobytu zagranicznego konsultanta – samego Szatana i jego świty w Moskwie, trafiają do domu dla psychicznie chorych. Taki paradoks – mówisz prawdę, a biorą cię za wariata. Ponadto powieść zawiera w sobie wiele przestrzeni i łączy różne wątki, które przenikają się wzajemnie, trochę jak ścieżki w labiryncie.
Bardziej bezpośrednie inspirację Escherem widać jednak moim zdaniem w „Labiryncie” (reżyseria Jim Henson, 1986 r.) z Davidem Bowie w roli głównej. David Bowie gra w „Labiryncie” króla goblinów, który zabrał dziecko na życzenie jego siostry, do swojego królestwa. Prośba była wypowiedziana przez dziewczynę w chwili gniewu i uniesienia. Aby odzyskać brata, musi ona przejść przez labirynt, który prowadzi do grodu króla goblinów, w ściśle określonym czasie. Sam labirynt jest miejscem kryjącym wiele niespodzianek i przedziwnych postaci. Jednak najbardziej escherowskie wizje spotkamy w grodzie króla goblinów. W końcowej scenie w pałacu króla, władca bawi się z bohaterką w kotka i myszkę, raz pojawiając się raz znikając na wielopoziomowych schodach przedziwnej wieży. Może w ten sposób chwytać swój ofiarę w siatkę iluzji, dopóki ta nie wypowiada słów wiersza: „Nie masz nade mną władzy”. Scena, w której wypowiada te słowa jest znakomita. Moment uświadomienia, w którym zdaje sobie sprawę, że potrafi uwolnić się dzięki poczuciu wewnętrznej autonomii, stanowi uwieńczenie procesu wzrostu i dojrzewania tej postaci, którego symbolem jest przejście przez labirynt. Iluzja labiryntu traci swoją moc, kiedy dostrzeżemy, że jest jedynie iluzją – „You have no power over me”.
Jeżeli przyjrzeć się uważniej rzeczywistości, która nas otacza, to okazuje się, że obfituje ona w paradoksy. Ernest Hemingway, wydaje się, na przykład uważał, że Afryka jest krainą paradoksu. Na potwierdzenie przytaczam słowa z „To co prawdziwe o świcie”:
W Afryce to co prawdziwe o świcie, w południe
Jest tylko zmyśleniem i budzi większy respekt
Niż urocze, zarośnięte szuwarami jezioro
Błyszczące na skraju spalonej słońcem
Równiny.
Można jednak paradoksy zobaczyć znacznie bliżej. Niepotrzebna nam wyprawa do Afryki, żeby się uwidoczniły. Moim zdaniem relacje damsko – męskie bywają przesycone paradoksem. Zbudowane są na kontraście i naprawdę sporej sztuki i dużej dozy dobrej woli wymaga komunikacja między tymi światami. Nie znaczy to jednak, że miedzy kobietą a mężczyzną nie ma możliwości współpracy. O tym jednak innym razem.
Na koniec jeszcze cytat z „Alicji po drugiej stronie lustra”, ponieważ Lewis Caroll był również wspaniałym twórcą paradoksu:
– Czy widzę kogoś na drodze? Nikogo! – rzekła Alicja.
– Ach, żebym ja miał taki wzrok – powiedział z żalem Król. – Nikogo! na taką odległość! Ja przy tym świetle widzę tylko tych, co istnieją.
Tym oto akcentem, żegnam się czule i idę czytać kolejne fragmenty „Alicji po drugiej stronie lustra” na przykład ten, w którym pada oczekiwanie, aby najpierw zjeść ciasto, a potem je pokroić. Paradoks!*
*P. S. Paradoks z wykrzyknikiem brzmi jak zawołanie: Berek! Bardzo adekwatne w grze w tropienie paradoksów.
P. S. 2 „Kot jest najlepszym anarchistą.” – Ernest Hemingway