Ostatnimi czasy, zapewne w związku z przeprowadzką i układaniem się w nowej przestrzeni, myśli krążą mi wokół tematu domu. To bardzo rozległy temat i wielowątkowy. Tym razem chciałabym zaproponować lekturę, która przybliża dom w jego ujęciu materialnym. Jako przedmiot, przestrzeń, funkcje i przedmioty, które na dom się składają. Tą książką jest „W domu. Krótka historia rzeczy codziennego użytku” Billa Brysona. Bill Bryson jest bardzo poczytnym autorem książek o charakterze popularnonaukowym. Łączy umiejętnie bogatą faktografię, lekkość pisania i poczucie humoru, co powoduje, że jego książki czyta się świetnie.
„W domu. Krótka historia…” powstała ponieważ autor pomyślał, że historia, której się uczymy i którą pamiętamy składa się z wielkich bitew, wojen i ważnych wydarzeń, tymczasem, znakomita część życia to sprawy codzienne – jedzenie, picie, spanie, drobne radości etc. Uznał, że byłoby interesujące przyjrzeć się historii z tego punktu widzenia, z perspektywy rzeczy zwykłych. Na przykład odpowiedzieć na pytania dlaczego sól i pieprz są dla nas podstawowymi przyprawami czy skąd się wzięły zupełnie niepotrzebne guziki przy rękach marynarki. Dzięki temu powstała fascynująca opowieść o przedmiotach codziennego użytku, ich genezie i umiejscowieniu w naszym życiu, która okazała się być również historią rewolucji, wynalazków, rabowania grobów i wielu innych zjawisk.
Opowieść stanowiąca krótką historię rzeczy codziennego użytku jest ciekawie skonstruowana. Autor bowiem oprowadza czytelnika po swoim domu, którym jest dawna anglikańska plebania w Grafschaft (hrabstwo Norfolk, wschodnia Anglia). Opisuje samą plebanię i jej położenie, potem podążamy tropem jego opowieści przez hol, kuchnię, pomywalnię i spiżarnię, zatrzymujemy się przy skrzynce z bezpiecznikami, idziemy do salonu, potem jadalni, piwnicy, korytarzem w stronę gabinetu, odwiedzamy ogród, pokój śliwkowy, następnie zwiedzamy sypialnię, łazienkę, garderobę, pokój dziecięcy, a w końcu strych. W każdym z tych pomieszczeń dowiadujemy się wiele ciekawego o zgromadzonych przedmiotach, a także o samych pokojach. Poznajemy też ludzi, którzy historie tworzyli. Jest to interesująca i pouczająca opowieść. „W domu. Krótka historia…” należy bowiem do książek, co do których żałujemy, że się kończą. Kończą się za szybko i chcemy więcej. Bryson ma wspaniały gawędziarski styl i z równie czarującą swobodą opowiada o wystawie światowej w 1891 r., pracy wiejskich duchownych, jadłospisie średniowiecznych bankietów, powstaniu kominów, rodzajach materiałów budowlanych, fałszowaniu produktów spożywczych, handlu lodem, wynalezieniu metalowych konserw i słoików, historii oświetlenia i ogrzewania, szkorbucie i witaminach (np. co łączy witaminy, ludzi i świnki morskie) oraz wielu, wielu innych. Dzięki temu darowi opowiadania przedmioty sprawiają wrażenie niemalże bytów ożywionych, a ludzie, których poznajemy dzięki lekturze, nie są tylko wynalazcami, architektami czy ogrodnikami, lecz osobami posiadający wady, zalety, dziwactwa, nałogi i inne cechy, wykraczające poza suche fakty typu urodził się, dokonał, zmarł. „W domu. Krótka historia…” jest ponadto przezabawną, pełną anegdot książką, do której można z powodzeniem wracać wiele razy. Ponadto polskie wydanie, którym dysponuję, jest też ładnym przedmiotem. Porządnie wydana przez Zysk i s–ka książka jest dobrze zilustrowana, czarno – białymi rycinami „z epoki”, ma dużą czcionkę, którą dobrze się czyta i przejrzysty układ.
Dodatkową wartością książki jest uświadomienie, że my, przyzwyczajeni do codziennego komfortu, mieszkańcy Europy, winniśmy swoistą wdzięczność przedmiotom codziennego użytku. One bowiem ten komfort tworzą. Jest on natomiast historycznie datowany od niedawna. Takie wynalazki jak centralne ogrzewanie i kanalizacja w powszechnym użytku są niecałe dwa stulecia. To nie są rzeczy oczywiste. Na co dzień zapominamy jaką wygodą jest bieżąca woda i sprzęty, którymi na co dzień się posługujemy. Między innymi dlatego lubię przedmioty, przedmioty same w sobie. To cisi, skromni pomocnicy, którzy czynią dla nas wiele. Żarówka, która odpędza groźny mrok, sprawia, że nasze życie jest bezpieczniejsze. Szyby w oknach powodują, że możemy cieszyć się ciepłem i ładnym widokiem jednocześnie. Pralka jest wspaniale łatwa w obsłudze, tak że pranie nie wymaga żadnego wysiłku. Nie muszę chodzić do strugi, nosić wody wiadrami i trzeć bielizny na tarze. Jestem szczęściarzem, że urodziłam się w wieku po przemysłowej rewolucji. Tak jak i wy, Drodzy, czytający ten tekst.