Ogromna popularność sagi „Gwiezdne wojny”, moim zdaniem, jest związana m.in. z tym, że opowieść tą cechuje szekspirowskie wręcz wyczucie ludzkiej tragedii. Dodatkowo wpisane w historię o odwiecznej walce dobra ze złem. Walka ta toczy się zarówno na poziomie społeczeństw jak i jednostki. Najbardziej tragiczną postacią „Gwiezdnych wojen”, uwikłaną w tę walkę, jest Anakin Skywalker, w Galaktyce znany bardziej pod nazwiskiem Lord Vader.
W istocie jest to postać skonstruowana na miarę Otella czy Makbeta Szekspira. Jego droga na ciemną stronę mocy ma uniwersalny wymiar. Jest to droga, która każdemu de facto, mogłaby się przydarzyć.
Anakin Skywalker był obiecującym młodzieńcem, o ogromnym talencie. Odebrał staranne wykształcenie. Uczył się pod okiem jednego z najlepszych mistrzów Jedi. Był wrażliwy, zaangażowany, obdarzony dużym poczuciem sprawiedliwości. Wierzył w ideały formacji rycerskiej Jedi, do której przynależał. Pragnął dobra. Niestety Anakin, jak każdy człowiek miał też swoje słabości. Jego grzechem głównym był gniew. Ciemna strona mocy musi mieć na czym się zaczepić żeby zacząć się żywić i rosnąć w człowieku. Takim pożywieniem są stany emocjonalne, które należą do jej strefy. Gniew jest jednym z nich. Od gniewu sprawiedliwego, będącego buntem przeciwko niesprawiedliwości i krzywdzie otaczającego nas świata, łatwo jest przejść do gniewu jako emocji, która nas zniewala. Gdy gniew zaczyna dominować, nawet jeżeli jego źródłem jest niezgoda na zło, zaczyna żyć własnym życiem. Stopniowo chce coraz więcej i pochłania coraz większe przestrzenie ludzkiej osobowości. Wtedy inne cechy charakteru, takie jak współczucie czy łagodność zaczynają znikać w jego cieniu. Gniew jest bardzo niebezpieczny. To gniew sprawił, że Anakin uczynił pierwszy krok na drodze ku ciemnej stronie mocy.
Kluczowym momentem, w którym Anakin oddaje się całkowicie uczuciu gniewu jest śmierć jego matki. Nieszczęście i ogromny ból wywołany tą sytuację rodzą gniew, któremu Anakin się poddaje. To wtedy, gdy podejmuje decyzję o mordzie na członkach grupy, która porwała jego matkę, przekracza granicę pomiędzy światłem a ciemnością. Ta scena, na Tatooine, w obozie Ludzi Pustyni pozwala zobaczyć jak przebiega ten proces. Producentom filmu udało się uchwycić chwilę, w której Anakin może jeszcze się wycofać, tą kluczową chwilę napięcia, kiedy człowiek jeszcze może dokonać wyboru i nie dać się ponieść tej ogromnej, silnej fali gniewu. Anakin jednak nie potrafi się jej oprzeć i zwyciężają w nim negatywne emocje.
Nawet jednak po dokonaniu masakry w obozie nie jest jednak jeszcze stracony. Jest w nim miłość do księżniczki Amidali, jest w nim wciąż dużo wrażliwości. Dlatego cierpi. Z tego powodu też pojawia się kolejna emocja pochodzącą z ciemnej strony mocy. Jest nią lęk. To bardzo niebezpieczna emocja. Lęk bowiem potrafi skłonić człowieka do działań, które powodują, że koncentruje się on na przyszłości, a traci z oczu teraźniejszość. Nie tylko teraźniejszość, bo lęk potrafi powodować utratę kontaktu z rzeczywistością. Jest jak fałszywy pryzmat, który każe wszędzie widzieć zagrożenie. I zdarza się tak, że ludzie działają, by zapobiec swoim lękom, a de facto je realizują. Ten rodzaj dramatu właśnie stał się udziałem Anakina Skywalkera. Tak bardzo chciał chronić swoją ukochaną, że próbował ją zniewolić, zamknąć w klatce. Stał się autorytarny. Oczywiście dla jej dobra i w imię jej bezpieczeństwa. Dręczony koszmarami jednocześnie był oschły i niedostępny. To spowodowało rosnące oddalenie między nimi i doprowadziło do tragedii, kiedy to Anakin realizuje sam swoje najgorsze lęki i to jego własne działanie doprowadza do śmierci Amidali.
Straszne jest jak po kroku Anakin coraz bardziej oddaje się negatywnym emocjom. By chronić Amidalę podejmuje decyzje, które mają ją osłonić, lecz są bezwzględne. Stopniowo nie pozostawia jej przestrzeni na jej własne wybory. Zabiera wolność wierząc w słuszność swoich decyzji. Jest to już moment, w którym równolegle zaczyna pociągać go siła, która związana jest z władzą. Taka siła daje upojenie. Z jednej strony zatem kieruje nim lęk, z drugiej żądza władzy. To połączenie wyraźnie widać w tragicznej scenie, w której próbując przekonać Amidalę do swoich racji, traci nad sobą kontrolę, ulega porywowi gniewu i próbuje zmusić ją do poddania się jego decyzjom. Gdy ta próbuje się opierać, gniew Anakina zaciska jej palce na szyi. Jest to ostatni akt jego upadku. Całkowite przejście na ciemną stronę mocy. W tej bolesnej scenie bowiem w istocie dla Anakina ważniejszy jest ona sam, jego lęki i jego wybory dotyczące Amidali niż ona sama. I ta dominacja ego i ciemnych emocji doprowadza do najgorszego nieszczęścia, którego tak bardzo Anakin się obawiał.
Tak, Anakin Skywalker jest postacią tragiczną, jak mało która w historii popkultury. Trudno mu nie współczuć. Zwłaszcza, że wyczuwamy, że my sami również możemy łatwo poddać się takim procesom. W życiu każdego zdarzają się małe i duże nieszczęścia, które mogą spowodować, że zaczniemy wypełnić się negatywnymi emocjami – poczuciem krzywdy, rozżaleniem, gniewem i nimi żyć, oddalając się od radości i pogody ducha. Na szczęście, to co pokazują nam „Gwiezdne wojny” to możliwość uleczenia najgorszych nawet ran, powrotu na jasną stronę mocy, nawet w przypadku takiej postaci jak Lord Vader, który wyrządził tak wiele zła. To film, który pokazuje, że zawsze jest nadzieja, dla wszystkich zagubionych, cierpiących dusz, które zostały zniewolone przez ciemną stronę mocy. Że możliwe jest odkupienie. Dlatego też chyba tak kochamy „Gwiezdne wojny”.