Jan Brzechwa był wizjonerem.
Postać Pana Kleksa można uznać go za patrona wszystkich freaków i geeków na planecie Ziemia. Mało kto wie, że są trzy ksiązki z Panem Kleksem w rolach głównych. Dwie pierwsze – „Akademia Pana Kleksa” i „Podróże Pana Kleksa” zostały spopularyzowane przez filmy Jerzego Gruzy. Trzecia – „Triumf Pana Kleksa” – jest prawie nieznana.
Wszystkie są kolorowym pochodem surrealizmu. W „Triumfie” pochód ten osiąga swój szczyt – Pan Kleks w końcowej scenie łamie prawa fizyki i zamienia się w ptaka. Czy może to kogoś dziwić? Uczony, słynny edukator, wynalazca rzeczy rozlicznych, uczeń doktora Pai – Chi – Wo, potrafił czynić rzeczy niezwykłe:
Akademia Pana Kleksa
- gotował potrawy z kolorowych szkiełek,
- żywił się kwiatami i motylami,
- opracował unikalną metodę utrwalania snów na sennych lusterkach. Sny z lusterek ścierał specjalnym kwasem, z którego po sproszkowaniu produkował pastylki, po których sny stawały się jeszcze bardziej kolorowe i przedziwne. Uczniowie Pana Kleksa spożywali je każdego wieczoru. Efektem w przypadku Adasia Niezgódki był sen o siedmiu szklankach, który jest jednym z najbardziej surrealistycznych tekstów jakie znam. Kiedy byłam dzieckiem nie przepadałam za tym fragmentem, ponieważ był dla mnie niezrozumiały. Obecnie jest jednym z moich ulubionych,
- w Akademii Pan Kleks codziennie wieczorem kurczył się, malał, wypadały mu wszystkie włosy. Właściwie wracał do etapu niemowlęctwa i zapominał wszystko, co wiedział. Rano musiał napić się zielonego płynu, żeby przypomnieć sobie posiadany zasób informacji. Można to postrzegać jako system absolutnej regeneracji poprzez powrót do źródła, całkowitego dziecięctwa. Możliwe, że dzięki tej metodzie tryskał niewyczerpaną witalnością,
- potrafił wyjąć oko i wypuścić je na zwiady. Wyjąć oko – nie wiem jakim cudem będąc dzieckiem nie postrzegałam tego jako makabryczne,
- znał osobiście dyrektora fabryki dziur i dziurek,
- do tego jeszcze dochodzi latanie, zażyłość z Hansem Christianem Andersenem, biegłe władanie narzeczami żab i ptaków,
- last but not least – system edukacji w jego szkole, delikatnie rzecz ujmując, znacząco różnił się od tradycyjnego.
Podróże Pana Kleksa
- w Podróżach Pan Kleksa używa brody jako kompasu, posiada maszynkę do zgadywania myśli oraz dalekowzroczne okulary,
- odwiedza Wyspę Wynalazców. Wyspa Wynalazców wymyślona około 1961 r. jako żywo przypomina Japonię czasów boomu technologicznego,
- w Podróżach występują też pastylki odmładzające, które część załogi okrętu Apolinary Mruk zamieniają w pacholęta,
- w ogóle pastylki wszelakiej maści są częstym motywem. W Triumfie mamy do czynienia także z pastylkami kochalginy. Te mogłyby być swoją drogą, szczególnie niebezpieczne. Poza tym Pan Kleks brał też pastylki na porost włosów i odżywcze,
- w Parzybrocji tubylcy mają brody, które włożone do gorącej wody umożliwiają przygotowanie różnego rodzaju zup. Są brody pomidorowe, burakowe, fasolowe, szczawiowe etc., a także brody makaronowe. Brody ponadto można było smarować pomadami przyprawowymi – majerankową, chrzanową, pieprzową itp. Kiedy opowiadałam innym ludziom o życiodajnych brodach, niektórzy twierdzili, że budzą w nich odrazę. Osobiście zawsze lubiłam historię o Parzybrocji. Teraz widzę ją jako opowieść o modyfikacjach genetycznych. Brody były bowiem ich właścicielom zaszczepione. Najtrudniej, zgodnie z relacją Nadmakarona, przewodniczącego Wielkiej Chochli, było zaszczepić brody makaronowe.
Triumf Pana Kleksa
- w Triumfie, jak już wspominałam, surrealizmie szczytującym, dziwactwa i dziwności wyobraźni mnożą się tak dalece, że aż włażą jedne na drugie. Rzecz dzieje się w Alamakocie, krainie kur, ogrodów i zepsutych zegarków. Że zaprezentuję parę haseł patriotycznych:
Niech donośnie brzmi nasz chór
Więcej kur i więcej piór.Każdy aktywista sportu
Dba o kury dla eksportu.Nic bez pracy się nie wskóra:
Jakie jajko taka kura.
- W ogóle rymowanki Pana Kleksa to oddzielna faza sama w sobie. Rzec można – faza dla fazy. Pamiętam czasy w swoim życiorysie, kiedy absurd gonił absurd i bywało to ciężkie do zniesienia. Bywa i tak. Na poprawę humoru stosowałam wtedy rymowankę z Podróży Pana Kleksa, przesyconą, co charakterystyczne dla Brzechwy, lekką nutą absurdu właśnie:
Kury wcześnie wstają,
Plam – plam – plam.
Zniosła kura jajo,
Plam – palm – plam.
Szedł ulicą głupi Marek,
Myślał, że to jest zegarek,
A my pijmy, bośmy młodzi,
Nas ta sprawa nie obchodzi!
Wierszyk odzwierciedla wspaniałą umiejętność Pana Kleksa zachowywania spokoju i specyficznego luzu, w każdej, nawet najbardziej stresującej sytuacji. Przyznaję, że chciałabym tak mieć, choćby w połowie.
- wracając do Alamakoty – Alamakotańczycy mają trzy nogi. Trzecia została wyhodowana po to, by mogli szybciej uciekać. Hodują kury, które znoszą kolorowe jajka. Ich sztandar jest czerwono, żółto, zielony, a ich głównym środkiem lokomocji są hulajnogi,
- w części o Alamakocie występuje Lewkonia Podróżnicza. Wdychanie zapachu tej rośliny powodowało sen podróżniczy i przenosiło do innych krain. Niezwykle subtelna metoda quasi teleportacji. Uzyskana z wykorzystaniem energii kleksycznej, odkrytej oczywiście przez nieocenionego Pana Kleksa. Postaci inspirującej. Patrona wszystkich geeków i freaków.
Cała trylogia o Panu Kleksie to królestwo wyobraźni. Barwne, pełne przygód i lekko absurdalnego poczucia humoru.