Recenzje

Motyw drzewa w „Hyperionie” Dana Simmonsa – uwaga jest spoilerstwo

„Hyperion” Dana Simmonsa według mojej, co podkreślę trzysta razy, całkowicie subiektywnej opinii, jest jedną z najlepszych książek SF jakie powstały. Należy do tego rodzaju literatury, którą na prywatny użytek nazywam rewirami wyobraźni. Tylko wyobraźnia o ogromnej skali może stworzyć opowieść taką jaką jest „Hyperion”. „Hyperion” i dalsze części, stanowiące jego kontynuację czyli „Upadek Hyperiona”, „Endymion, „Triumf Endymiona” to rozbudowana, wielowątkowa historia, o bogatej symbolice i równie bogatych odniesieniach do kulturowej spuścizny. Jednym z moich ulubionych motywów „Hyperiona” jest motyw drzewa.

Jeżeli chodzi o tytuł książki, tak się składa, że Hyperion to nazwa okazu sekwoi wieczniezielonej (Sequoia sempervirens), będącego obecnie najwyższym znanym żyjącym drzewem na świecie. Rośnie w Parku Narodowym Redwood w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, mierzy 115,61 m. Jej położenie jest utrzymywane w tajemnicy, by ochronić miejsce przed turystami.

Poza tym wątki dotyczące drzewa w „Hyperionie” czerpią inspirację z trzech obszarów, są nimi: chrześcijaństwo, mitologia nordyjska i ekologia

Chrześcijaństwo

Jednym z wątków o ogromnym znaczeniu dla opowieści z Hyperiona jest kwestia krzyżokształtu. Odnaleziony na Hyperionie – dziwnej planecie na krańcach zamieszkałej przez ludzkość sieci planetarnej twór w kształcie krzyża pozwala na zachowanie praktycznie wiecznego życia. Jest oczywiste, że nazwa i kształt stanowią odniesienie do najważniejszego symbolu chrześcijaństwa. W tym przypadku krzyżokształt jest znakiem odwróconym. W chrześcijaństwie zbawienie możliwie staje się dzięki ofierze boga, który oddaje swoje życie na krzyżu. Krzyż jest zarówno narzędziem śmierci jak i możliwością, nadzieją na ocalenie. Zmartwychwstanie jednak jest sprawą człowieka i jego wyborów. W „Hyperionie” to krzyżokształt jest mocą, która utrzymuje przy życiu jednocześnie uzależniając od siebie swojego żywiciela, z którym ciasno się zrasta. Jest wobec człowieka czynnikiem zewnętrznym, który nie uwalnia, lecz zniewala. Wydawałoby się, że nieśmiertelność, to odwieczne ludzkie marzenie, jednak w „Hyperionie” jest inaczej. Ten rodzaj podtrzymywanego sztucznie życia jest widziany jako zniewolenie i odebranie nieśmiertelnej duszy. Rozpoznaje to już katolicki ksiądz Paul Duré, który jako pierwsza osoba spoza Hyperiona staje się nosicielem krzyżokształtu. By zginąć prawdziwą śmiercią przybija się do drzewa pośrodku lasów ognistych i umiera spalając się w wybuchach drzew po wielokroć, by pokonać pasożyta. Z jednej strony jest to powtórzenie śmierci Chrystusa, w którego wierzy, a z drugiej odtworzenie mitu o Prometeuszu. Jak wiadomo Prometeusz ostał przykuty do skały Kaukazu, by sęp codziennie wyjadał mu wątrobę, która codziennie odrastała. Była to kara za kradzież bogom ognia i darowanie go ludziom. Figura księdza Duré łączy te dwa motywy, co podkreśla, że jego działanie jest odtwarza ofiarę, która dokonuje się, by ocalić ludzkość. Ksiądz Duré decydując się na zmaganie z krzyżokształtem próbuje powiedzieć swoim bliźnim, że krzyżokształt jest fałszywym bogiem, który daje jedynie złudzenie wiecznego życia, za które trzeba zapłacić wysoką cenę – wolność.

Mitologia nordyjska

Podobnie jak odniesienia do chrześcijaństwa mitologia nordyjska jest obecna bardzo wyraźnie w „Hyperionie”. „Hyperion” to historia złożona m.in. z opowieści pielgrzymów, którzy udają się w ostatnią pielgrzymkę do Chyżwara, na planetę Hyperion. Każdy z nich ma inny powód, by udać się z pielgrzymką do zabójczego Chyżwara, ucieleśniania śmierci i zniszczenia. Docierają na planetę statkiem kosmicznym o nazwie Yggdrasil. Yggdrasil jak już pisałam, w mitologii nordyjskiej (zwanej różnie w literaturze – mitologią nordycką, skandynawską, germańską – wszyscy i tak wiedzą o co chodzi) miał postać jesionu i był kosmicznym drzewem obejmującym cały świat. W „Hyperionie” nazwę Yggdrasila nosi drzewostatek Templariuszy – sekty, której wyznaniem jest szacunek do przyrody i jej świętość (o tym jeszcze będzie mowa więc na razie stop). Drzewostatek jest jednym z najbardziej niesamowitych pomysłów z jakimi zetknęłam się w literaturze. Yggdrasil jest przepięknym w formie dziełem zaawansowanej bioinżynierii (jest obrazem przewodnim tego tekstu):

Detale mierzącego ponad kilometr długości drzewostatku nie były zbyt dobrze widoczne z powodu otaczających go pól siłowych, dostrzegalnych jako ledwo uchwytne, ale bardzo utrudniające obserwację mżenie, lecz i tak tym, co przede wszystkim rzucało się w oczy, były tysiące świateł rozlokowanych w półprzeźroczystych strąkach mieszkalnych oraz na niezliczonych platformach, kładkach, mostkach, kładkach i przybudówkach. U podstawy statku, niczym nadmiernie wyrośnięte orzeszki galasowe, skupiły się kuliste ładownie i pomieszczenia techniczne, z tyłu natomiast ciągnęły się błękitne i fioletowe smugi, przypominające korzenie wielokilometrowej długości.

Do mitologii skandynawskiej (ale też do chrześcijaństwa) nawiązuje także drzewo Chyżwara o stalowych kolcach, na których końcach wiszą ofiary Chyżwara. Drzewo to przypomina drzewo Odyna, na którym bóg ten umierał, by odnaleźć swoją wizję.

Ekologia

Wątek ekologii koncentruje się głównie wokół planety o nazwie Boża Knieja, chociaż nie tylko. Intruzi również wyznają zasady zrównoważonego rozwoju planet. Jest też sprawa Maui Nowego Przymierza, ale po kolei.

Boża Knieja to planeta Templariuszy, dla których ekologia jest właściwie religią. Na każdej planecie, na której wyląduje Templariusz, jest on zobowiązany do zasadzenia stu wiecznych drzew. Jak można łatwo się domyślić Boża Knieja jest światem, na którym królują drzewa. Gigantyczne olbrzymy tworzą bezkresną puszczę porastającą całą planetę. Wizytę na dziewiczej Bożej Kniei określa się w „Hyperionie” jako niezapomnianą.

De facto również rewolucja na Maui – Przymierzu, która ma istotne znaczenie dla rozwoju akcji całej serii, miała swoje podłoże w ekologii. Razem z Hegemonią, stanowiącą ligę planet, która ustawiała swoje transmitery na Maui – Przymierzu – świecie jak z polinezyjskiej bajki, miały przyjść dwie rzeczy: wielki przemysł wydobywczy i turystyka. To odmieniłoby drastycznie oblicze planety. Odwierty przewidziane na terytorium migracji wędrujących wysp w dalszej perspektywie uniemożliwiłyby ich egzystencję. Równie gorzki los czekałby delfiny związane z wyspami. Mieszkańcy Maui próbowali powstrzymać zmiany. Ich walka była wielkim manifestem w obronie naturalnego środowiska planety. Reprezentowali przyrodę, w walce z potęgą pieniądza szanse przyrody nigdy nie są wielkie.

Intruzi przedstawieni są jako istoty, które potrafią w sposób zrównoważony korzystać z zasobów naturalnych. Bardziej współgrają ze swoimi planetami niż je wykorzystują. Ogólnie wydźwięk opowieści o Hyperionie zmierza w kierunku ideologii globalnej o takim właśnie wymiarze. Panowanie nad planetami nie jest powodem do dumy, preferowane jest pokojowe współistnienie w łańcuchu życia. Przyznaję, że ten kierunek rozwoju wydaje mi się po prostu rozsądny. Chyba mogłabym przyłączyć się do czcicieli drzew z Bożej Kniei.