„Żar buchającego parą garnka mieszał się z żarem rozpalonego ciała Tity”. Ten cytat z „Przepiórek w płatkach róży” jest jak kwintesencja całej książki. Sztuka kulinarna potrafi być niezwykle erotyczna, a „Przepiórki…” wspaniale to opisują. Już w samym tytule ukryta jest zmysłowość, która przenika całą treść książki.
Jest 35˚ C w cieniu. Wiejący wiatr jest jak pustynny sirocco – gorący i suchy. Ciało nie ma ochoty wykonać choćby najmniejszego ruchu, mimo to „Przepiórki w płatkach róży” czytają się świetnie. Zaczęłam rano, zaraz siedemnasta, a ja już kończę. Kończę jeden rozdział i z zaciekawieniem otwieram następny. Interesującym pomysłem są przepisy kulinarne umieszczone na początku każdego z nich, brzmią jak swoiste motto. Każdy z nich związany jest z akcją i jej czasem, dzięki czemu wyznaczają rytm książki. Główna bohaterka książki – zmysłowa i czarowna Tita tworzy na ich podstawie prawdziwe symfonie smaków. Jedzenie w jej przypadku jest rodzajem komunikatu, skierowanym do osób, które darzy uczuciem.
Wydawało się, że oboje odkryli nowy kod porozumiewania się, w którym Tita była nadawcą, Pedro odbiorcą, a Gertrudis – tą szczęśliwa istotą, w której następowała projekcja owego szczególnego kontaktu erotycznego, zachodzącego poprzez jedzenie.
Trudno jest uniknąć skojarzeń z opowiadaniem „Uczta Babette” Karen Blixen, w którym sztuka kulinarna pełni podobną rolę. Z tą różnicą, że u Karen Blixen uczta wyprawiona przez paryską szefową kuchni ma wymiar bardziej duchowy niż zmysłowy. Tutaj gotowanie jest ściśle związane z seksualnością i pełnią życia, która w tej seksualności się wyraża.
Tita jest fascynującą postacią, która w kuchni odprawia czary tworząc niezwykle smaki. Dodaje do potraw nie tylko przyprawy, silne jak afrodyzjaki, ale też swoje uczucia. Są to emocje tak silne, że przenikają każdy kęs potrawy, która oddziałuje na ludzi i potrafi wywołać w nich euforię lub melancholię, w zależności od tego jakie uczucie towarzyszyło jej przygotowaniu.
„Przepiórki..” utrzymane są w stylistyce realizmu magicznego więc dużo w niej cudów i zdarzeń niewiarygodnych, co dla mnie jest zaletą. Bardzo dobrze został też ukazany proces dojrzewania postaci do jej uwolnienia się od autorytarnej matki. Konstrukcja postaci matki też jest zresztą świetnie wykonana. Po każdym akcie, który odsłania bezwzględność tej kobiety, czuję zdziwienie, jak to możliwe, że człowiek może zachowywać się w taki sposób i nie widzieć, co czyni. Jednak nie są to przecież odosobnione przypadki. Szczęśliwie, Tita, buntownicza i wrażliwa potrafi znaleźć wolność, nawet podporządkowując się woli matki, dzięki pasji gotowania. Trudno tej dziewczyny nie lubić. Jej zadziornego temperamentu, pracowitości i wyobraźni, które pozwalają przetrwać w lodowatym zimnie jakim emanuje jej matka. Opowiedziane jest to w prosty sposób, jednak, moim zdaniem, dzięki temu zyskuje jeszcze większą siłę wyrazu.
Książka napisana jest w taki sposób, że zapach czekolady i chilli niemalże unosi się nad stronicami. Nie tylko sama historia jest urzekająca, cudowne są też wyrafinowane dania, które są motywami przewodnimi poszczególnych rozdziałów. Tytułowe przepiórki w płatkach róży, mole z indyka z migdałami i ziarnem sezamowym, czy fasola na sposób tezcucański. Książka pachnie rozgrzaną od pożądania i meksykańskiego upału skórą oraz przyprawami prekolumbijskiej kuchni. Każdemu polecam spróbować. To bardzo smakowita lektura.