Burza. Jest jak wojsko idące po niebie.
Oglądałam wczoraj „Aeronautów” na Amazon Prime, kiedy burza kończyła swój marsz. Rzecz o badaniach nad prognozowaniem pogody. Akcja filmu koncentruje się na sławnym locie 5 września 1862 r., podczas którego James Glaisher i Henry Coxwell wznieśli się na rekordową wysokość 11 km ponad ziemię. W filmie Hanry Coxwell, który był zawodowym pilotem balonów, został zastąpiony przez fikcyjną Amelię Wren, postać kobiecą, chyba dlatego, że nie można przecież opowiedzieć ciekawej historii bez, choćby sugestii romansu (sic!). Akurat ten zabieg wyszedł filmowi na zdrowie, bo Felicity Jones jest bardzo dobra, do tego stopnia, że Eddie Redmayne, przy całym szacunku, wypada przy niej blado. Trochę szkoda, że Henry Coxwell został pominięty, bo bez niego wyprawa nie zakończyłaby się sukcesem – wykonał bowiem to samo na wysokości 8 km, co pani Amelia Wren w filmie, tyle że naprawdę – żeby nie spoilerować, tylko zaznaczę temat, a zainteresowanych wysyłam na Amazon Prime. Film jest warty zobaczenia. Bardzo solidnie zrobiony. Taki prawdziwy, dobry film, ze świetnymi zdjęciami, a trzeba dodać, że wiek XIX zawsze świetnie się prezentuje. Ówczesna moda sprzyja ładnym ujęciom. Cudne suknie pań paradujących po angielskich parkach, wyglądają jak kwiaty. Do tego należy dodać malownicze ujęcia chmur i widoki nieba, i mamy receptę na przynajmniej dobry obraz. Mam pewne zastrzeżenia, co do rozwiązań fabularnych, ponieważ rozwiązanie akcji, niestety, w pewien sposób, ośmiesza traumę głównej bohaterki, ale trudno. Nie do końca wykorzystany jest też potencjał na ukazanie intymności w relacji głównych bohaterów, mimo to historia zasługuje na poznanie. Przede wszystkim uświadamia nam, że to, co uznajemy za oczywiste, czyli prognozowanie pogody, wymagało pracy i ewolucji w myśleniu.
Nie wiem, na ile prawdziwe są zmagania Glaishera ze współczesnym środowiskiem naukowym, może równie bardzo, jak postać Amelii Wren, ale film uzmysławia drogę jaką musieliśmy odbyć, by na poważnie zacząć przewidywać zjawiska pogodowe. Obecnie znakomita większość prognoz krótkoterminowych sprawdza się. Ogarnięcie prognozy pogody, to jedna z pierwszych czynności każdego dnia. Jest to dla nas tak oczywiste, jak niemalże, oddychanie. Tymczasem, stoją za tym lata nauki i doświadczeń, u początku tej drogi, bardzo ryzykownych. Mam nadzieję, że teraz po COVID, praca ludzi nauki, będzie bardziej doceniana, bo zawdzięczamy bardzo wiele ich ciekawości i uporowi, z jakim dążą do zrozumienia świata. Pierwsi aeronauci umożliwili działanie systemu alertów, z których korzystamy teraz.
Teraz, kiedy zbliża się burza, przynajmniej wiem, że powinnam się przygotować, co nie znaczy, że nie patrzę w niebo z niepokojem. Dla każdego, kto pielęgnuje uprawy, każda burza wciąż wiąże się z niepewnością. Cała przyroda, tuż przed uderzeniem nawałnicy, cichnie, jakby wszystko wyczekiwało z jaką siłą, tym razem, będziemy musieli się zmierzyć. Czasem wyraźnie słychać jak po pierwszym deszczu, jak ogród dosłownie, oddycha z ulgą, bo już wiadomo, że nie będzie tak źle. Na przykład, nie będzie gradu. W dużej mierze, żyjąc w miastach, zapominamy jak bardzo, wciąż zależymy od pogody. Teraz, w obliczu wzrostu ilości gwałtownych zjawisk, znowu otwieramy oczy na ten fakt. W skali mikro, martwię się o swoje wychuchane pomidory, w większej skali, gdy dotyczy to dużej ilości upraw, przekłada się na życie nas wszystkich, bo rośnie poziom cen. Im częściej się to zdarza, tym bardziej ryzyko rośnie. Rozmawiałam niedawno ze strażakiem, który potwierdził zwiększenie ilości ekstremalnych zjawisk pogodowych – kiedyś wyjeżdżało się do nich czasami, teraz nie ma sezonu bez konieczności usuwania ich skutków. W tej perspektywie, badanie klimatu i pogody, jest jeszcze bardziej istotne.
Dzisiaj znowu zapowiadają burze. Sezon burz w pełni. Aeronauci wszystkich krajów – łączcie się.